czwartek, 28 kwietnia 2016
wtorek, 19 kwietnia 2016
piątek, 15 kwietnia 2016
[TŁUMACZENIE] Magazyn PEOPLE Kwiecień 2016
O Kevinie.
W 2006 roku, urodzony w Chicago Kevin Shin, dołączył do SM Entertainment po przejściu przez casting w Ameryce. Rok później, Kris Wu dołączył do SM po przesłuchaniach w Kanadzie. Byli w podobnym wieku i mieli podobne doświadczenia, dlatego dogadali się ze sobą bardzo szybko. Kris i Kevin trenowali razem od świtu do zmierzchu przez trzy lata. Ćwiczyliśmy codziennie, widywaliśmy się także codziennie, bo mieszkaliśmy razem z myślą, że zadebiutujemy razem i staniemy razem na scenie.
W 2010 roku pojawił się konflikt pomiędzy SM a Kevinem i po pewnym czasie opuścił on agencję. Kiedy opuszczał budynek, Kris Wu płakał i krzyczał. Wrzeszczałem, że już niedługo zadebiutujemy i miałem do niego pretensje, że odszedł właśnie wtedy. To był naprawdę smutny moment. Kris pytał Kevina kilka razy, czy na pewno chce opuścić agencję. Jego przyjaciel potwierdził. Powiedziałem mu wtedy: w porządku, w takim razie życzę ci szczęścia. Będę cię wspierał w przyszłości.
Po opuszczeniu SM przez Kevina, Kris cierpiał z powodu nagłego braku przyjaciela. Potem zadebiutował jako członek EXO, ale nawet wtedy wciąż utrzymywał kontakt z Kevinem. Wytwórnia nie zgadzała się na utrzymywanie kontaktu z byłymi trainee, ale Kris wciąż spotykał się z Kevinem w sekrecie.
Razem wyprodukowali piosenkę Lullaby, która opowiada o ich poczuciu winy w stosunku do ich matek. Fragment tekstu mówi: Wybacz mi mamo, wiele czasu minęło, nie chcę oglądać twoich łez, zaśpiewaj mi kołysankę.
W 2014 roku Kris Wu zerwał kontrakt z SM Entertainment i wrócił do Chin, aby skupić się na swojej karierze. Jeden był w Chinach a drugi w Korei, ale mimo odległości, ich przyjaźń nie zmalała ani trochę. Kiedy było najciężej, Kris zawsze powtarzał Kevinowi, Nieważne co się stanie, nigdy się nie zmieniaj. Zawsze był gotów, aby wesprzeć swojego przyjaciela. Powtarzałem mu: nie martw się. Nieważne, co będzie, zawsze będę twoim przyjacielem. Jeśli ci się nie uda, przyjedź do Pekinu i zamieszkaj ze mną. Będziemy razem tworzyć muzykę.
Po pewnym czasie Kevinowi się udało. Podpisał kontrakt z koreańską agencją CHITWN MUSIC i mógł się zająć tworzeniem swoich ukochanych, hip-hopowych brzmień.
6-ego listopada 2015 roku Kris obchodził swoje urodziny na fanmeetingu w Pekinie. Stanął wtedy na scenie Beijing Workers' Stadium wraz z Kevinem i zaśpiewali wspólnie Lullaby. Kevin powiedział magazynowi People, że dla niego był to moment, w którym spełniły się jego wszystkie marzenia z dawnych lat.
W czasie wywiadu, Kris Wu potwierdził, że Kevin Shin zawsze był jego przyjacielem, druhem i bratem. Nasz reporter przeprowadził telefoniczną rozmowę z Kevinem na temat ich przyjaźni. Kevin opowiedział o swoim przyjacielu i o czasach trainee w SM. W tym okresie czasu Kevin był zaskoczony, jak wiele wysiłku Kris wkładał w utrzymanie ich relacji.
Historia Kevina.
Jesteśmy jak rodzina. Jest jak mój brat, tylko z innej matki. Matka Krisa jest dla mnie jak matka, a moja matka jest matką dla niego. Jesteśmy bardzo podobni z charakteru i przez długi czas byliśmy ze sobą bardzo blisko. Nieważne, o czym myśli jeden z nas - drugi zawsze będzie wiedział, co mu w duszy gra.
Byłem pierwszą osobą, z którą porozmawiał, kiedy przybył do Korei. Stałem w budynku SM, a on stanął obok. Przyjechał ze swoją matką. Zapytałem, Jak się masz?, a on odpowiedział: W porządku, może skoczymy po coś do picia?. Przyleciał z Kanady, ja z USA. Dwaj chłopcy z zachodnich krajów przybywający do Korei. To był nasz punkt wspólny. Od tego momentu, nasze relacje układały się niesamowicie dobrze.
W czasie treningu w SM, byliśmy daleko od rodzin. Ćwiczyliśmy codziennie nie wiedząc, kiedy będziemy mogli zadebiutować. Żeby w ogóle myśleć o czymś takim jak debiut w SM, trzeba było trenować naprawdę ciężko. Często zamiast ćwiczyć do 22:00 czy 23:00, robiliśmy to aż do 1:00. W tamtym czasie byliśmy dzieciakami i był to dla nas niezły wysiłek fizyczny. Nieraz chcieliśmy wyjść wieczorem i się zabawić, ale zamiast tego musieliśmy trenować.
Najgorsze było codzienne zmuszanie się do ćwiczeń bez jasnego celu (bo przecież nie wiadomo czy lub kiedy zadebiutujesz). Było tylko marzenie, tak ulotne w porównaniu z określonym celem. Budzisz się rano i trenujesz przez 9-10 godzin naprawdę ciężko. Byliśmy bardzo młodzi, chcieliśmy się tą młodością cieszyć, ale poświęciliśmy jej urok w zamian za czas trudnych treningów.
Kris i ja mieliśmy niewielu znajomych i rzadko wychodziliśmy z innymi. Większość dzieciaków znalazła sobie tam całe grupki i szybko nawiązywała nowe znajomości, a my ledwie się do innych odzywaliśmy.
Nie podobało mi się wiele rzeczy. Nie lubiłem monotonnego przesiadywania w sali treningowej, gdyż jestem osobą energiczną i lubiącą nowe. Z Krisem jest podobnie. Gdy SM nakazało nam ćwiczenie śpiewu, nie robiłbym tego tylko dlatego, że to był ich warunek i ćwiczyłbym zupełnie kiedy indziej. Byłem dziwny, ale tak samo było u mnie z tańcem. Ćwiczyłem w tych godzinach, w których powinienem według SM spać.
Kris bardzo kocha modę. Zawsze chciał wyróżniać się swoim ubiorem od innych w agencji. Mnie to za bardzo nie wciągało. Uważałem, że bez względu na to, co na siebie włożę, i tak jestem inny od wszystkich. Tak naprawdę nie przykładałem żadnej wagi do wyboru ubrań czy do tworzenia swojego stylu.
Ta odmienność należała tylko do Krisa. Było tak wiele rzeczy, które robił po swojemu. Uważam, że każda dusza potrzebuje sposobu na "wyrażenie siebie". Moim wyrażaniem siebie była moja muzyka, moja dowolność w tworzeniu dźwięków. Tak samo jest z modą, to coś, co kształtujesz pod siebie, pod swoją osobowość. Właśnie dzięki temu Kris najpełniej wyraża siebie i tworzy wręcz sztukę ze swoich ubrań.
Ostatecznie opuściłem SM i Krisa, ponieważ chciałem tworzyć moją własną muzykę. Nie chciałem być kontrolowany i zmuszany do robienia czegoś. Chciałem mieć wolność artystyczną. Nie zniósłbym tego dłużej, a nie było też widoków na rychłą zmianę w przyszłości. Trenowałem rok dłużej niż Kris. Tak długo, jak widziałem przed sobą cel , czułem chęć do parcia w tym kierunku. Było dla mnie niezbędnym mieć tę gwarancję. Ale w SM czułem, że stoję w miejscu. Zacząłem też mówić Krisowi, jak bardzo nieszczęśliwy i wykończony jestem. Ponieważ agencja nie zgodziła się na żadne zmiany, nie miałem wyjścia. Nie chciałem odchodzić, ale to była jedyna droga.
Męczyłem się z tym tak długo, że w końcu Kris sam mi powiedział: Skoro tego właśnie chcesz, to powinieneś odejść. Dostawałem od niego masę wsparcia i pomocy, ale odszedłem sam.
Po opuszczeniu SM, zacząłem komponować i pisać własne utwory oraz uczyć się, choć nie było łatwo.
Kris zawsze był wobec mnie niesamowicie lojalny jako przyjaciel i brat. Moja sytuacja w tamtym okresie była ciężka i z trudem sobie radziłem. Zwłaszcza, gdy widziałem, że mojemu przyjacielowi wszystko idzie tak dobrze. Bardzo chciałem z nim zostać, ale musiałem iść w swoim kierunku. Kris zawsze się o mnie troszczył i martwił. Był taki czas, że miałem słabą sytuację finansową i z tego powodu jadłem tylko raz dziennie. Kiedy Kris się o tym dowiedział, zajął się mną i zaczął kupować mi jedzenie.
Pewnego razu poczułem się bardzo źle i musiałem dostać się na pogotowie. Nie miałem tu rodziny ani wielu znajomych, więc zadzwoniłem po Krisa. W tym czasie był już bardzo sławny w Korei, ale kiedy dowiedział się, co mi jest, od razu przyjechał. Nie wolno mu było wychodzić samemu na miasto, a mimo to przyjechał. Nie miałem prawie żadnej kasy, więc zapłacił rachunek w szpitalu i kupił mi jedzenie. To wydarzenie pokazało mi, jakim skarbem potrafi być prawdziwy przyjaciel. Zawsze będę mu za to wdzięczny.
Kris nie jest moim przyjacielem. Jest moim bratem, choć to braterstwo narodziło się pomiędzy dwoma obcymi osobami.
Kris dzwonił do mnie każdego dnia. Powtarzał, że tęskni, pytał jak się czuję i przypominał, ze mnie wspiera. Zaraz po opuszczeniu SM byłem bardzo samotny, miałem niewiele znajomości i mogłem liczyć tylko na siebie. A Kris autentycznie codziennie dzwonił, żeby zapytać, czy u mnie w porządku. Zwykle dzwonił po 23:00 albo później, kiedy wracał do dormu. W pewnym momencie zaczęliśmy dzwonić do siebie także rano, żeby opowiedzieć, co planujemy robić tego dnia.
Czasami mnie odwiedzał, choć było to naruszenie reguł SM. Nie byłem członkiem ich "rodziny", nie byłem w SM. Dlaczego nie mógł się spotykać z kimś, kto nie należał do "rodziny"? Zapewne dlatego, że byłem tym, który odszedł.
Mimo to, Kris wpadał do mnie w miarę regularnie, żeby pisać ze mną piosenki. Nasze matki bardzo za nami tęskniły i martwiły się. Dlatego Kris wpadł na pomysł napisania piosenki dla nich, a ja się zgodziłem. Napisanie tekstu do Lullaby zajęło nam jakąś godzinę i jeszcze tego samego dnia nagraliśmy ją. Udostępniłem ją w internecie i spodobała się wielu osobom.
Ta piosenka zawiera przede wszystkim przeprosiny dla naszych matek. Nie chcieliśmy, żeby przesadnie się o nas martwiły, bo nam też nie było z tym łatwo. Chcieliśmy w ten sposób zapewnić je, że radzimy sobie dobrze.
Kiedy odchodziłem z agencji powiedziałem Krisowi, że musi zostać. Jego debiut w EXO był kwestią czasu, zaczęły się przygotowania. Powiedziałem mu, że musi zadebiutować. Rzeczą jaka nas różni jest fakt, że Kris zawsze najpierw myśli o innych. Gdy ja chciałem odejść, nie oglądałem się za siebie. Ale on myślał najpierw o swojej matce, o członkach zespołu i całej reszcie ludzi.
Kiedy teraz o tym myślę, zawsze się trochę różniliśmy. Kris jest bardzo rozsądny, spokojny i opanowany. Ja jestem raczej jego totalnym przeciwieństwem pod tymi względami. Myślę, ze to dlatego Kris zawsze najpierw zajmował się innymi, a dopiero później sobą.
Kiedy ja wymyślę jakiś plan na siebie, nie ma takiej siły na świecie, która by mnie odciągnęła od spełnienia swojego celu. Decyzja o odejściu z SM na rzecz samorozwoju przyszła mi naprawdę łatwo. Pod tym względem jestem trochę egoistą. Nie myślę o rodzinie, o przyjaciołach, tylko robię co chcę. Kris na początku zawsze myśli o matce i o innych. Rozważa jak jego wybory wpłyną na innych.
Nigdy jednak nie żałowałem decyzji o odejściu i pracowałem najciężej, jak potrafiłem. Jedyną rzeczą która mnie zasmucała był fakt, że nie stanę na scenie z przyjacielem i nie będziemy częścią tego samego zespołu. Poza tym czułem się świetnie. Gdybym miał zdecydować jeszcze raz, zapewne postąpiłbym tak samo. Jestem uparty i choć mogłem postawić na łatwą karierę, wybrałem cięższą wersję, ale przynajmniej nie dyktowaną przez innych.
Występ z Krisem na jego przyjęciu urodzinowym to jedna z najbardziej niesamowitych rzeczy, jakie mi się przydarzyły. Stanie razem na scenie było naszym marzeniem. Od czasu, kiedy się poznaliśmy, często mówiliśmy, że musimy to osiągnąć. Nawet po moim odejściu nie rzuciliśmy tej decyzji w kąt. Wyczekiwaliśmy możliwości tego występu potajemnie o nim śniąc.
A potem to się stało, sen zmienił się w rzeczywistość. To było wspaniałe. Płakaliśmy. Po koncercie w czasie naszej rozmowy, podziękowałem mu za tą możliwość, bo to było spełnienie naszych marzeń. Coś, do czego dążyliśmy od lat.
Kiedy Kris opuścił SM i pojechał do Chin, często do niego dzwoniłem. Nie miał tam nikogo (zupełnie jak ja w Korei) i powtarzał mi, że nie wie, komu ma ufać, ponieważ nie chce znów popełniać starych błędów. Powiedziałem mu wtedy, że musi wierzyć i trzymać się siebie, póki nie znajdzie kogoś wartego zaufania. Odwiedziłem go pierwszego roku. Był wtedy załamany i zaczynał myśleć o rzuceniu kariery w show biznesie.
Wyglądał tak strasznie smutno, a kiedy odwiedziła go jego matka powiedziała mi, ze powinienem z nim zostać, bo już dawno nie widziała go tak wesołego jak w czasie mojego pobytu u niego.
Rozchmurzył się trochę kiedy zaczął pracę na planie. To chyba nie był jego pierwszy film, bo pamiętam, że podczas jego debiutu cały czas chodził sfrustrowany przez ciążącą na nim presję. Film ten zakończono kręcić w zeszłym roku, a ja zauważyłem wtedy, że Kris naprawdę robi to, co lubi, że praca tutaj sprawia mu radość. Wtedy też znalazł sobie znajomych, dzięki którym nie musiał już samotnie radzić sobie ze stresem.
Zawsze mu mówiłem, żeby nie brał wszystkiego do siebie i podchodził do pewnych rzeczy z dystansem. Swoje wycierpiał, został oszukany, omawiano go za plecami. To był najwyższy czas, żeby się trochę od tego oderwał.
Prosiłem go, żeby uważał. Naiwnie zbliżał się do osób, które uważał za dobre, a one chciały się tylko ogrzać w jego blasku lub skorzystać z jego portfela. Sam też byłem wykorzystywany z tego powodu. Nagle pojawiło się wokół mnie wiele osób, które chciały przeze mnie zbliżyć się do Krisa, bo byłem jego przyjacielem. Kiedy tylko coś takiego nas spotykał, od razu dzwoniliśmy do siebie.
Tylko dwa czy trzy razy widziałem go wściekłego. Kiedyś pewna osoba, którą obaj znaliśmy chciała nas wykorzystać i Kris powiedział jej dobitnie, co o tym sądzi. Jest naprawdę straszny, kiedy jest zły. Kiedy ktoś, kto zwykle jest opanowany wpada w złość, to można doznać szoku. Zwłaszcza, jeśli nie widziało się go takiego wcześniej.
Kris wściekał się także za każdym razem, kiedy ktoś mnie wykorzystywał z jego powodu. Kiedy to on zostawał przez kogoś wykorzystywany czy zdradzony, urywał wszelki kontakt z tą osobą, co było dla niego bardzo bolesne, ale konieczne, żeby się podnieść.
Po tym całym czasie, wciąż jesteśmy dla siebie braćmi i nic się nie zmieniliśmy. Kris jest wciąż taki sam, wciąż się o mnie troszczy. Jedyne co się w nim zmieniło to siła, której ma znacznie więcej.
Ludzie często się zmieniają, zwłaszcza w show biznesie. Być może w oczach niektórych Kris też się zmienił. Ale nie zmienił się w oczach swojej rodziny i przyjaciół i dlatego tak wiele osób go kocha. Codziennie kiedy pracuję przypomina mi się to, co powiedział do mnie przed laty - Nieważne co się stanie, nigdy się nie zmieniaj. To jest bardzo istotne - ludzie kochają cię za to kim jesteś. Jeśli nie pokochają cię takiego, nie muszą robić tego wcale. Właśnie to powiedział mi Kris
_
tłumaczenie: Ulf@WuYifanPoland
cr: wuyifankris ; AnnyShizuki
W 2006 roku, urodzony w Chicago Kevin Shin, dołączył do SM Entertainment po przejściu przez casting w Ameryce. Rok później, Kris Wu dołączył do SM po przesłuchaniach w Kanadzie. Byli w podobnym wieku i mieli podobne doświadczenia, dlatego dogadali się ze sobą bardzo szybko. Kris i Kevin trenowali razem od świtu do zmierzchu przez trzy lata. Ćwiczyliśmy codziennie, widywaliśmy się także codziennie, bo mieszkaliśmy razem z myślą, że zadebiutujemy razem i staniemy razem na scenie.
W 2010 roku pojawił się konflikt pomiędzy SM a Kevinem i po pewnym czasie opuścił on agencję. Kiedy opuszczał budynek, Kris Wu płakał i krzyczał. Wrzeszczałem, że już niedługo zadebiutujemy i miałem do niego pretensje, że odszedł właśnie wtedy. To był naprawdę smutny moment. Kris pytał Kevina kilka razy, czy na pewno chce opuścić agencję. Jego przyjaciel potwierdził. Powiedziałem mu wtedy: w porządku, w takim razie życzę ci szczęścia. Będę cię wspierał w przyszłości.
Po opuszczeniu SM przez Kevina, Kris cierpiał z powodu nagłego braku przyjaciela. Potem zadebiutował jako członek EXO, ale nawet wtedy wciąż utrzymywał kontakt z Kevinem. Wytwórnia nie zgadzała się na utrzymywanie kontaktu z byłymi trainee, ale Kris wciąż spotykał się z Kevinem w sekrecie.
Razem wyprodukowali piosenkę Lullaby, która opowiada o ich poczuciu winy w stosunku do ich matek. Fragment tekstu mówi: Wybacz mi mamo, wiele czasu minęło, nie chcę oglądać twoich łez, zaśpiewaj mi kołysankę.
W 2014 roku Kris Wu zerwał kontrakt z SM Entertainment i wrócił do Chin, aby skupić się na swojej karierze. Jeden był w Chinach a drugi w Korei, ale mimo odległości, ich przyjaźń nie zmalała ani trochę. Kiedy było najciężej, Kris zawsze powtarzał Kevinowi, Nieważne co się stanie, nigdy się nie zmieniaj. Zawsze był gotów, aby wesprzeć swojego przyjaciela. Powtarzałem mu: nie martw się. Nieważne, co będzie, zawsze będę twoim przyjacielem. Jeśli ci się nie uda, przyjedź do Pekinu i zamieszkaj ze mną. Będziemy razem tworzyć muzykę.
Po pewnym czasie Kevinowi się udało. Podpisał kontrakt z koreańską agencją CHITWN MUSIC i mógł się zająć tworzeniem swoich ukochanych, hip-hopowych brzmień.
6-ego listopada 2015 roku Kris obchodził swoje urodziny na fanmeetingu w Pekinie. Stanął wtedy na scenie Beijing Workers' Stadium wraz z Kevinem i zaśpiewali wspólnie Lullaby. Kevin powiedział magazynowi People, że dla niego był to moment, w którym spełniły się jego wszystkie marzenia z dawnych lat.
Historia Kevina.
Jesteśmy jak rodzina. Jest jak mój brat, tylko z innej matki. Matka Krisa jest dla mnie jak matka, a moja matka jest matką dla niego. Jesteśmy bardzo podobni z charakteru i przez długi czas byliśmy ze sobą bardzo blisko. Nieważne, o czym myśli jeden z nas - drugi zawsze będzie wiedział, co mu w duszy gra.
Byłem pierwszą osobą, z którą porozmawiał, kiedy przybył do Korei. Stałem w budynku SM, a on stanął obok. Przyjechał ze swoją matką. Zapytałem, Jak się masz?, a on odpowiedział: W porządku, może skoczymy po coś do picia?. Przyleciał z Kanady, ja z USA. Dwaj chłopcy z zachodnich krajów przybywający do Korei. To był nasz punkt wspólny. Od tego momentu, nasze relacje układały się niesamowicie dobrze.
W czasie treningu w SM, byliśmy daleko od rodzin. Ćwiczyliśmy codziennie nie wiedząc, kiedy będziemy mogli zadebiutować. Żeby w ogóle myśleć o czymś takim jak debiut w SM, trzeba było trenować naprawdę ciężko. Często zamiast ćwiczyć do 22:00 czy 23:00, robiliśmy to aż do 1:00. W tamtym czasie byliśmy dzieciakami i był to dla nas niezły wysiłek fizyczny. Nieraz chcieliśmy wyjść wieczorem i się zabawić, ale zamiast tego musieliśmy trenować.
Najgorsze było codzienne zmuszanie się do ćwiczeń bez jasnego celu (bo przecież nie wiadomo czy lub kiedy zadebiutujesz). Było tylko marzenie, tak ulotne w porównaniu z określonym celem. Budzisz się rano i trenujesz przez 9-10 godzin naprawdę ciężko. Byliśmy bardzo młodzi, chcieliśmy się tą młodością cieszyć, ale poświęciliśmy jej urok w zamian za czas trudnych treningów.
Kris i ja mieliśmy niewielu znajomych i rzadko wychodziliśmy z innymi. Większość dzieciaków znalazła sobie tam całe grupki i szybko nawiązywała nowe znajomości, a my ledwie się do innych odzywaliśmy.
Nie podobało mi się wiele rzeczy. Nie lubiłem monotonnego przesiadywania w sali treningowej, gdyż jestem osobą energiczną i lubiącą nowe. Z Krisem jest podobnie. Gdy SM nakazało nam ćwiczenie śpiewu, nie robiłbym tego tylko dlatego, że to był ich warunek i ćwiczyłbym zupełnie kiedy indziej. Byłem dziwny, ale tak samo było u mnie z tańcem. Ćwiczyłem w tych godzinach, w których powinienem według SM spać.
Kris bardzo kocha modę. Zawsze chciał wyróżniać się swoim ubiorem od innych w agencji. Mnie to za bardzo nie wciągało. Uważałem, że bez względu na to, co na siebie włożę, i tak jestem inny od wszystkich. Tak naprawdę nie przykładałem żadnej wagi do wyboru ubrań czy do tworzenia swojego stylu.
Ta odmienność należała tylko do Krisa. Było tak wiele rzeczy, które robił po swojemu. Uważam, że każda dusza potrzebuje sposobu na "wyrażenie siebie". Moim wyrażaniem siebie była moja muzyka, moja dowolność w tworzeniu dźwięków. Tak samo jest z modą, to coś, co kształtujesz pod siebie, pod swoją osobowość. Właśnie dzięki temu Kris najpełniej wyraża siebie i tworzy wręcz sztukę ze swoich ubrań.
~*~
Ostatecznie opuściłem SM i Krisa, ponieważ chciałem tworzyć moją własną muzykę. Nie chciałem być kontrolowany i zmuszany do robienia czegoś. Chciałem mieć wolność artystyczną. Nie zniósłbym tego dłużej, a nie było też widoków na rychłą zmianę w przyszłości. Trenowałem rok dłużej niż Kris. Tak długo, jak widziałem przed sobą cel , czułem chęć do parcia w tym kierunku. Było dla mnie niezbędnym mieć tę gwarancję. Ale w SM czułem, że stoję w miejscu. Zacząłem też mówić Krisowi, jak bardzo nieszczęśliwy i wykończony jestem. Ponieważ agencja nie zgodziła się na żadne zmiany, nie miałem wyjścia. Nie chciałem odchodzić, ale to była jedyna droga.
Męczyłem się z tym tak długo, że w końcu Kris sam mi powiedział: Skoro tego właśnie chcesz, to powinieneś odejść. Dostawałem od niego masę wsparcia i pomocy, ale odszedłem sam.
Po opuszczeniu SM, zacząłem komponować i pisać własne utwory oraz uczyć się, choć nie było łatwo.
Kris zawsze był wobec mnie niesamowicie lojalny jako przyjaciel i brat. Moja sytuacja w tamtym okresie była ciężka i z trudem sobie radziłem. Zwłaszcza, gdy widziałem, że mojemu przyjacielowi wszystko idzie tak dobrze. Bardzo chciałem z nim zostać, ale musiałem iść w swoim kierunku. Kris zawsze się o mnie troszczył i martwił. Był taki czas, że miałem słabą sytuację finansową i z tego powodu jadłem tylko raz dziennie. Kiedy Kris się o tym dowiedział, zajął się mną i zaczął kupować mi jedzenie.
Pewnego razu poczułem się bardzo źle i musiałem dostać się na pogotowie. Nie miałem tu rodziny ani wielu znajomych, więc zadzwoniłem po Krisa. W tym czasie był już bardzo sławny w Korei, ale kiedy dowiedział się, co mi jest, od razu przyjechał. Nie wolno mu było wychodzić samemu na miasto, a mimo to przyjechał. Nie miałem prawie żadnej kasy, więc zapłacił rachunek w szpitalu i kupił mi jedzenie. To wydarzenie pokazało mi, jakim skarbem potrafi być prawdziwy przyjaciel. Zawsze będę mu za to wdzięczny.
Kris nie jest moim przyjacielem. Jest moim bratem, choć to braterstwo narodziło się pomiędzy dwoma obcymi osobami.
Kris dzwonił do mnie każdego dnia. Powtarzał, że tęskni, pytał jak się czuję i przypominał, ze mnie wspiera. Zaraz po opuszczeniu SM byłem bardzo samotny, miałem niewiele znajomości i mogłem liczyć tylko na siebie. A Kris autentycznie codziennie dzwonił, żeby zapytać, czy u mnie w porządku. Zwykle dzwonił po 23:00 albo później, kiedy wracał do dormu. W pewnym momencie zaczęliśmy dzwonić do siebie także rano, żeby opowiedzieć, co planujemy robić tego dnia.
Czasami mnie odwiedzał, choć było to naruszenie reguł SM. Nie byłem członkiem ich "rodziny", nie byłem w SM. Dlaczego nie mógł się spotykać z kimś, kto nie należał do "rodziny"? Zapewne dlatego, że byłem tym, który odszedł.
Mimo to, Kris wpadał do mnie w miarę regularnie, żeby pisać ze mną piosenki. Nasze matki bardzo za nami tęskniły i martwiły się. Dlatego Kris wpadł na pomysł napisania piosenki dla nich, a ja się zgodziłem. Napisanie tekstu do Lullaby zajęło nam jakąś godzinę i jeszcze tego samego dnia nagraliśmy ją. Udostępniłem ją w internecie i spodobała się wielu osobom.
Ta piosenka zawiera przede wszystkim przeprosiny dla naszych matek. Nie chcieliśmy, żeby przesadnie się o nas martwiły, bo nam też nie było z tym łatwo. Chcieliśmy w ten sposób zapewnić je, że radzimy sobie dobrze.
Kiedy odchodziłem z agencji powiedziałem Krisowi, że musi zostać. Jego debiut w EXO był kwestią czasu, zaczęły się przygotowania. Powiedziałem mu, że musi zadebiutować. Rzeczą jaka nas różni jest fakt, że Kris zawsze najpierw myśli o innych. Gdy ja chciałem odejść, nie oglądałem się za siebie. Ale on myślał najpierw o swojej matce, o członkach zespołu i całej reszcie ludzi.
Kiedy teraz o tym myślę, zawsze się trochę różniliśmy. Kris jest bardzo rozsądny, spokojny i opanowany. Ja jestem raczej jego totalnym przeciwieństwem pod tymi względami. Myślę, ze to dlatego Kris zawsze najpierw zajmował się innymi, a dopiero później sobą.
Kiedy ja wymyślę jakiś plan na siebie, nie ma takiej siły na świecie, która by mnie odciągnęła od spełnienia swojego celu. Decyzja o odejściu z SM na rzecz samorozwoju przyszła mi naprawdę łatwo. Pod tym względem jestem trochę egoistą. Nie myślę o rodzinie, o przyjaciołach, tylko robię co chcę. Kris na początku zawsze myśli o matce i o innych. Rozważa jak jego wybory wpłyną na innych.
Nigdy jednak nie żałowałem decyzji o odejściu i pracowałem najciężej, jak potrafiłem. Jedyną rzeczą która mnie zasmucała był fakt, że nie stanę na scenie z przyjacielem i nie będziemy częścią tego samego zespołu. Poza tym czułem się świetnie. Gdybym miał zdecydować jeszcze raz, zapewne postąpiłbym tak samo. Jestem uparty i choć mogłem postawić na łatwą karierę, wybrałem cięższą wersję, ale przynajmniej nie dyktowaną przez innych.
Występ z Krisem na jego przyjęciu urodzinowym to jedna z najbardziej niesamowitych rzeczy, jakie mi się przydarzyły. Stanie razem na scenie było naszym marzeniem. Od czasu, kiedy się poznaliśmy, często mówiliśmy, że musimy to osiągnąć. Nawet po moim odejściu nie rzuciliśmy tej decyzji w kąt. Wyczekiwaliśmy możliwości tego występu potajemnie o nim śniąc.
A potem to się stało, sen zmienił się w rzeczywistość. To było wspaniałe. Płakaliśmy. Po koncercie w czasie naszej rozmowy, podziękowałem mu za tą możliwość, bo to było spełnienie naszych marzeń. Coś, do czego dążyliśmy od lat.
~*~
Kiedy Kris opuścił SM i pojechał do Chin, często do niego dzwoniłem. Nie miał tam nikogo (zupełnie jak ja w Korei) i powtarzał mi, że nie wie, komu ma ufać, ponieważ nie chce znów popełniać starych błędów. Powiedziałem mu wtedy, że musi wierzyć i trzymać się siebie, póki nie znajdzie kogoś wartego zaufania. Odwiedziłem go pierwszego roku. Był wtedy załamany i zaczynał myśleć o rzuceniu kariery w show biznesie.
Wyglądał tak strasznie smutno, a kiedy odwiedziła go jego matka powiedziała mi, ze powinienem z nim zostać, bo już dawno nie widziała go tak wesołego jak w czasie mojego pobytu u niego.
Rozchmurzył się trochę kiedy zaczął pracę na planie. To chyba nie był jego pierwszy film, bo pamiętam, że podczas jego debiutu cały czas chodził sfrustrowany przez ciążącą na nim presję. Film ten zakończono kręcić w zeszłym roku, a ja zauważyłem wtedy, że Kris naprawdę robi to, co lubi, że praca tutaj sprawia mu radość. Wtedy też znalazł sobie znajomych, dzięki którym nie musiał już samotnie radzić sobie ze stresem.
Zawsze mu mówiłem, żeby nie brał wszystkiego do siebie i podchodził do pewnych rzeczy z dystansem. Swoje wycierpiał, został oszukany, omawiano go za plecami. To był najwyższy czas, żeby się trochę od tego oderwał.
Prosiłem go, żeby uważał. Naiwnie zbliżał się do osób, które uważał za dobre, a one chciały się tylko ogrzać w jego blasku lub skorzystać z jego portfela. Sam też byłem wykorzystywany z tego powodu. Nagle pojawiło się wokół mnie wiele osób, które chciały przeze mnie zbliżyć się do Krisa, bo byłem jego przyjacielem. Kiedy tylko coś takiego nas spotykał, od razu dzwoniliśmy do siebie.
Tylko dwa czy trzy razy widziałem go wściekłego. Kiedyś pewna osoba, którą obaj znaliśmy chciała nas wykorzystać i Kris powiedział jej dobitnie, co o tym sądzi. Jest naprawdę straszny, kiedy jest zły. Kiedy ktoś, kto zwykle jest opanowany wpada w złość, to można doznać szoku. Zwłaszcza, jeśli nie widziało się go takiego wcześniej.
Kris wściekał się także za każdym razem, kiedy ktoś mnie wykorzystywał z jego powodu. Kiedy to on zostawał przez kogoś wykorzystywany czy zdradzony, urywał wszelki kontakt z tą osobą, co było dla niego bardzo bolesne, ale konieczne, żeby się podnieść.
Po tym całym czasie, wciąż jesteśmy dla siebie braćmi i nic się nie zmieniliśmy. Kris jest wciąż taki sam, wciąż się o mnie troszczy. Jedyne co się w nim zmieniło to siła, której ma znacznie więcej.
Ludzie często się zmieniają, zwłaszcza w show biznesie. Być może w oczach niektórych Kris też się zmienił. Ale nie zmienił się w oczach swojej rodziny i przyjaciół i dlatego tak wiele osób go kocha. Codziennie kiedy pracuję przypomina mi się to, co powiedział do mnie przed laty - Nieważne co się stanie, nigdy się nie zmieniaj. To jest bardzo istotne - ludzie kochają cię za to kim jesteś. Jeśli nie pokochają cię takiego, nie muszą robić tego wcale. Właśnie to powiedział mi Kris
_
tłumaczenie: Ulf@WuYifanPoland
cr: wuyifankris ; AnnyShizuki
czwartek, 14 kwietnia 2016
[TŁUMACZENIE] Wu Yifan dla "Sweet Sixteen"
Zakładam, że spotkamy się w naszym kolejnym życiu. Będę czekać tam na ciebie.
Wciąż jestem zdolny zrobić dla ciebie wszystko. Chcę być osobą, której ufasz najbardziej.
Są dwa rodzaje szczęścia: zakochani, którzy mogą być razem i twoja szczęśliwa miłość.
cr: flywithwyf
piątek, 1 kwietnia 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)