sobota, 3 grudnia 2016

[TŁUMACZENIE + SESJA ZDJĘCIOWA] Elle Men China grudzień 2016

Kris Wu świętował swoje 26te urodziny wydając nowy utwór. Ten młody, zdecydowany i nieskończenie pomysłowy człowiek całkiem niedawno odkrył sens swojego życia i nauczył się akceptować niepowodzenia, choć wiązało się to z jeszcze większą ilością pracy. Pomogło mu to docenić również czas. A ten, jak sam mówi, dopiero dla niego nadszedł.
*
Było jakieś wpół do siódmej, gdy wszedłem na halę sportową w Szanghaju i zdałem sobie wtedy sprawę, że się spóźniłem. Główne światła były pogaszone, otaczały mnie natomiast setki tysięcy światełek wydobywających się z telefonów. Wszystkiego Najlepszego wykrzyknęło morze różnorodnych głosów, które przetoczyły się po pomieszczeniu niczym fala zostawiając w powietrzu uczucie ekscytacji. Znalazłem się na imprezie z okazji 26tych urodzin Krisa Wu i choć ten nie pojawił się jeszcze na scenie, atmosfera była gorąca naelektryzowana niczym balonik, gotów pęknąć w każdej chwili głośnym wrzaskiem. Kiedy wreszcie jubilat w srebrnej kurtce przybył na scenę, zanim zdołał wypowiedzieć choć słowo, krzyki rozlały się po hali niczym lawa wydobywająca się z wulkanu.
Kilka dni temu, gdy spotkałem go w studiu fotograficznym, zauważyłem pare rzeczy, które go cechowały: słuchawka bluetooth, która wiecznie mu towarzyszy, srebrne włosy z niebiesko-różowymi refleksami i ta skórzana czarna oprawka na telefon, która wygląda jak wymarzony portfelik na karty kredytowe dla starszych biznesmenów. Chodzą plotki, iż fani próbowali mu wepchnąć w ramach prezentu "bardziej modne" case'y, ale żadnego z nich nie założył. Jego wcześniejszy case był identyczny, a gdy się zużył, Kris kupił sobie dokładnie taki sam. Jego zdanie? Jest praktyczny.

Od czasu do czasu porusza zmysłowo brwiami, a wstępując między ludzi, rzuca im baczne spojrzenia. Takiego wzroku nie spotkamy wszędzie; jest grzeczny, ale zdystansowany. Kris lubi krótkie rozmowy; celne i na temat, bardzo rzadko zbacza z głównego tematu rozmowy. Jest przyzwyczajony do przejmowania inicjatywy jeśli chodzi o podejmowanie decyzji. Skorpiony to urodzeni liderzy, sam taki jestem. Mimo wszystko jego otwarta strona często ustępuje nieśmiałości. Posiada w sobie niesamowicie sprzeczne cechy i jest ich świadom. Wiele osób uważa, ze jestem oschłą osobą, ale przecież mam ciepłe wnętrze. Każdy czasem potrzebuje drugiej szansy na lepsze zaprezentowanie się.

Po sesji zdjęciowej, towarzyszyłem mu w drodze do kolejnego miejsca pracy: studia dubbingującego film. Przewidywano, że koniec pracy nastąpi o drugiej nad ranem. Kris przebrał się w samochodzie w bluzę z kapturem i luźne spodnie opierając się wygodnie na siedzeniu i wsłuchując w muzykę. Pewien pracownik staffu miał problem z korzystaniem z aplikacji AirDrop, więc Kris sięgnął po jego telefon i szybko mu to objaśnił. Kiedy jego długie palce przesuwały się po ekranie telefonu, nie mogłem się oprzeć myśli, ze jest naprawdę uroczym 26latkiem.
Muzyka jest dla Krisa Wu niczym włącznik ładujący jego ciało pozytywną energią. Gdy wspomniałem o tym, że na koncie na Weibo ma napisane, iż jest muzykiem, Kris zrobił tą przesadnie zadowoloną minę niczym postać w mandze i wesoło odparł: Wreszcie możemy cokolwiek powiedzieć o mojej muzyce, co nie?

Wręcz palił się do opowiedzenia czegoś o swoim najnowszym utworze, July. Od czasu mojego debiutu, to moje muzyczne dzieło, z którego jestem najbardziej dumny. Po raz pierwszy oddałem jakiemuś utworowi całego siebie i byłem obecny przy każdym etapie powstawania piosenki. Kris włożył w tę piosenkę masę czasu i gorąco w nią wierzy. To nie tak, że nie przykładałem się do żadnej innej w przeszłości, ale jeśli obowiązuje cię limit czasu, jaki możesz wykorzystać na tworzenie czegoś, to to z pewnością się odbije na twej pracy, na jej efekcie. Moje filmy były dobre, wydane w zeszłym roku "Bad Girl" również, ale teraz...teraz wszystko się dopiero zaczyna.

Kris spędził trzy miesiące w USA komponując, nagrywając, miksując i dopieszczając swój utwór. Jako producent, był przy piosence od początku do samego końca. Gdy teraz mówi o July, brzmi niezwykle dumnie. Wszyscy ludzie, z którymi tam pracowałem byli niesamowitymi muzykami. Jeden z nich ma nawet na koncie dwie nagrody Grammy! Przez ten okres czasu, Kris codziennie pojawiał się w studio, pracując nad utworem średnio od drugiej po południu do dziesiątej w nocy. Zapytałem go, dlaczego taka pora, czy jego głos brzmi najlepiej popołudniami? Nie jestem pewien co do brzmienia mego głosu, ale prawdą jest, że w tych godzinach czuję się najlepiej. Wielu piosenkarzy nagrywa nocami lub bladym świtem. Ja bym tak nie mógł. Zwłaszcza rano, nie jestem rannym ptaszkiem. O takiej porze wylewa się ze mnie frustracja.

Jedna piosenka, trzy miesiące - patrząc na to, że inne jego prace były rozpisane co do godziny, tak długi czas na tworzenie wydaje się być luksusem. Kiedy jest się artystą, każda minuta ma swoją nieocenioną wartość. W trzy miesiące może powstać film. Właściwie, wszystko zależy od ludzi tworzących dany projekt. Czy jest sens kręcenia? Czy ktoś to kupi? Porządny film powinien powstawać dłużej, ale tak długo, jak istnieją ludzie gotowi takiego czegoś spróbować, dlaczego tego nie zrobić? Kris wie, że w tym wszystkim tak naprawdę chodzi o odwagę. Ostatecznie, nic nie ma większego znaczenia niż fakt, jak bardzo chce się coś zrobić.
*
Zaraz potem Kris zaczyna szczegółowo objaśniać mi różne nurty i całą historię hip-hopowej muzyki. Kocham ją najbardziej na świecie, jak nic innego. Jak rozumie swoją miłość do tego gatunku? To jest trochę tak, jakbym po zakochaniu się, nie mógł się już wyzwolić. Nie byłoby też specjalnie możliwe wykonywanie innych rodzajów muzyki, na przykład byłoby mi bardzo trudno przerzucić się na rock. Już w młodości Kris lubił nosić spodnie z obniżonym kroczem i luźne koszulki. Uznał również wtedy, że odrobina satyryczności przyda mu się w życiu. Od wnętrza po wygląd zewnętrzny -wszystko w nim przesiąknęło hip-hopem. Ludzie wokół mnie bezustannie gadali o hip-hopie, słuchali go, oglądali klipy. Utożsamiam się tam z każdym dźwiękiem, z każdym bitem. Jakbym miał je wyryte w sercu.

Dlaczego zdecydował się tworzyć w Ameryce? Jakość wykonania muzyki, zależy od środowiska, w której ona powstaje. Popowe ballady mogą z powodzeniem powstawać w Chinach, ale wciąż nie ma tu zbyt wielkiej wiedzy o hip-hopie czy muzyce elektronicznej. Z takim zapleczem, Kris ma nadzieję wypaść na scenie muzycznej jak najlepiej. Nie chodzi tylko o wiedzę, w Ameryce więcej osób ma pojęcie o tworzeniu hip-hopu, ma doświadczenie w tworzeniu jej. Oczywiście wciąż najbardziej krytyczny jest wobec samego siebie. Tworząc. wciąż pytałem ludzi, która z powstających wersji brzmi lepiej, a oni nie słyszeli żadnej różnicy między nimi. Ale ja wciąż byłem niezadowolony i często pracowałem do piątej nad ranem.

Kris wciąż powtarza, że "July" przedstawia nowy wymiar hip-hopu, który jeszcze nie był słyszany (a on bardzo chciał go stworzyć) oraz pozwala każdemu posłuchać hip-hopu w najczystszej formie. Oprócz radości z nowego utworu, jego autor czuje również ogromną odpowiedzialność. Nowa piosenka została wydana jedynie cyfrowo, za "niezwykle żenujące" uważa natomiast ewentualne wydanie jej jako fizyczny singiel. Moim celem zawsze będzie dzielenie się radością, muzyką, sztuką. Pieniądze nie są priorytetem. Na pytanie, jak szeroki zakres afirmacji go interesuje odpowiada, że nie jest to przez niego nadrzędnie pożądane. Ja po prostu chcę robić to, co robię, chcę tworzyć i rozprzestrzeniać muzykę, która mnie satysfakcjonuje i cieszy.
Tego dnia, po prawie godzinie jazdy, wciąż tkwiliśmy w pekińskim korku, poruszając się do przodu w ślimaczym tempie. Obserwując morze czerwonych świateł hamulców przed nami, Kris od czasu do czasu zamykał oczy na dłuższą chwilę, starając się odpocząć. Nie jestem w stanie spać ani się zrelaksować w samochodzie. Martwił się trochę, że zmęczenie nie pozwoli mu skupić się na kolejnym obowiązku. Odpoczywam, kiedy skończę robić wszystko, co miałem zaplanowane. Inaczej mam poczucie ciężaru na sercu i nie potrafię się wyciszyć.

Od powrotu do Chin przed dwoma laty, Kris Wu wystąpił dotąd w ośmiu filmach pracując z Lucem Bessonem, Stephenem Chow, Tsui Hark, Fengiem Xiaogangiem i innymi znanymi osobistościami. Pojawił się na okładkach niemal wszystkich najważniejszych czasopism, a także został twarzą produktów marki Burberry czy Bvlgari. Jego najnowsza piosenka osiągnęła milion wyświetleń w 14 godzin od wydania. Kris schwycił niemal każdą z opcji, które posiadał i wykorzystał je. Lubię to, co robię. Jestem szczęśliwy, pracuję ciężko i nie zamartwiam się. Przyznaje, że czasami zachowuje się jak pracoholik. Najważniejsza jest pasja. Tak długo, jak mnie prowadzi, zrobię wszystko. Nie ma takiego problemu, z którym sobie nie poradzę. Najgorszym, co może się przydarzyć człowiekowi pod tym względem, jest zupełne wypalenie się.

Być może te słowa brzmią jak "typowe mądrości młodego idola", ale wyraz twarzy Krisa powie każdemu słuchającemu go w tej chwili, ze wychodzą one z głębi jego serca i są jego pewniakiem na ścieżce kariery. Kiedy pracuje, zapomina o zimnie, głodzie i zmęczeniu. Poświęca swój wolny czas swojej pracy  i nawet jeśli zdarzało mu się wpaść w kłopoty zawsze uważał, że nie działo się tak bez powodu. To sprawiedliwe: raz przegrywasz, raz wygrywasz. W okresie dojrzewania jako artysta uświadomił sobie również ważną rzecz - tak długo, jak ktoś wykonuje pracę, którą kocha i wkłada wszystkie wysiłki w wykończenie jej, sam proces, sama podróż do celu jest ciekawsza niż ten sam w sobie.
*
Niedawno ukazał się film Podróż na Zachód 2: Na Podbój Demonów, gdzie Kris wcielił się w postać Tang Sena. Kiedy zobaczył tam samego siebie stwierdził, że początkowo było to dla niego absolutnie nie do pomyślenia. Stephen Chow i Tsui Hark wyciągnęli ze mnie tę część mnie, o której istnieniu sam nie miałem pojęcia i powiem tylko tyle, że miałem wielkie szczęście mogąc ich poznać. A ich pierwsze spotkanie nie było łatwe: na dzień dobry pan Chow poprosił Krisa, żeby ten wcielił się w rolę osoby chorującej na Parkinsona. Nawet nie wiedziałem, że potrafię coś takiego oddać. Potem spotkał drugiego z reżyserów i obaj panowie wpadli na pomysł, żeby ogolić mu głowę. Nie mieli pojęcia, jak powinna wyglądać moja postać. Trochę mnie to wtedy przerażało.

Dla Krisa ogolenie głowy nie było trudnym wyborem, od najmłodszych lat kocha zmieniać fryzury. Ale nigdy nie miał nawet jeżyka, dlatego martwił się, jak będzie wyglądać z łysiną. Kiedy świeżo po zgoleniu spojrzał w lustro stwierdził, że wygląda inaczej i dziwniej. Ale wciąż przystojnie! Potrzebował trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do swojej łysej głowy. Codziennie gdy się budziłem, pierwszą rzeczą jaką robiłem, było przygładzanie włosów. A potem ciągle myślałem: oh, gdzie są moje włosy? Natomiast zanim zasnąłem, cały czas było mi zimno w głowę. W końcu zacząłem zakładać czapkę do snu. Te miesiące pozwoliły mu docenić włosy nie tylko jako ozdobę człowieka, ale również jako bardzo przydatny podtrzymywacz ciepła. Ludzie naprawdę powinni być wdzięczni niebiosom za włosy.

Kiedy wreszcie się przyzwyczaił, zaczął czuć się jak mnich i nawet zainteresował się medytacją. Chciałem wejść w rolę najlepiej jak tylko mogłem. Zawsze tak robię. Dla przykładu, w czasie nagrywania "Mr Six" starałem się być oschły, a z innymi rozmawiałem używając pekińskiego dialektu. Kręcenie filmu przypadło na najzimniejszy pekiński okres. Ekipa zostawała na planie do późnych godzin nocnych, gdy temperatura spadała poniżej dziesięciu stopni na minusie, a poranki spędzała na montażu, otoczona kablami z rozmaitych urządzeń. Kris przyznał, że tamten okres czasu był niezwykle intensywny, ale nawet wtedy odczuwał przede wszystkim podekscytowanie. Niektóry na planie martwili się o reżysera Chow, ale ja nie. Odczuwałem to inaczej. Stephen Chow jest w swej specyficzności genialny.

Kris przerywa na chwilę, aby znaleźć słowa, które określą, Stephen Chow tak różni się od reszty. On może pomóc ci nadrobić stratę 2%. Czym jest "2%"? W sztuce jest to twoje niewielkie niedociągnięcie. Jeśli czujesz, że to, co zrobiłeś nie jest złe, pokaż to komuś doświadczonemu. Być może brakuje tam tych 2%. Ludzie jak Stephen Chow czy Feng Xiaogang potrafią wykorzystywać swój potencjał na maksa i nie zostawiać niedociągnięć.

Kris jednak wie, że ważniejsza od dopracowania tych "2%" jest wiara w siebie i akceptacja swoich wad. Inaczej od razu zacznie się myśleć: dlaczego wtedy i wtedy nie poszło mi lepiej? A to nie pomoże. Kiedy kręciłem mój pierwszy film, pani reżyser Xu Jinglei powiedziała mi, że filmy są rodzajem sztuki nieidealnej i nie ma sensu żałować niedociągnięć. Przy kolejnych filmach, Kris już nie ogląda powtórek swoich scen. To nie ma nic wspólnego z pewnością siebie czy jej brakiem. Po prostu nie chcę, żeby to rzutowało na moich przyszłych posunięciach.

Tak samo jest z muzyką. Uwielbia uczucie występowania przed fanami. Pojawia się trema, ale mieszanka ekscytacji i strachu sprawia mu przyjemność. Przyzwyczaił się już, że przed wejściem na scenę jestem podenerwowany. Zawsze będę się niepokoił, że coś pójdzie nie tak, że popełnię błąd, ale zaraz po tym, jak wejdę na scenę, zapominam o troskach. Nigdy też nie pisałem sobie wcześniej żadnych przemów do fanów. Kiedy jestem na scenie, cieszę się tym momentem i idę na żywioł. W tym roku zadebiutował również na wybiegu jako model marki Burberry w Londynie. Zanim pokaz się zaczął, Kris się modlił. Miałem tylko nadzieję, że gdy wyjdę na wybieg nie będę się miotał ani nie upadnę. W trakcie pokazu był jednak spokojny i opanowany.
*
Kris nie zauważył, żeby zmienił się jakoś specjalnie, odkąd zaczął działać w branży. Zawsze był domatorem, a teraz nie chce mu się wychodzić jeszcze bardziej. Lubię zostawać w domu i oglądać filmy. To trochę tak, jakbym miał całe kino dla siebie. Również gram na konsoli, kiedy się nudzę. No i nawiązuje znajomości w realnym świecie. Kris nigdy tak naprawdę nie czuł się samotny. Jego prawdziwi przyjaciele zawsze przy nim są. Również gdziekolwiek na świecie się nie pojawi, tłumy życzliwych fanów otoczą go na lotniskach. To takie kochane, gdzie się nie udam, czuję się jak w domu. Fani kochają i rozumieją go. Wszystko robię po swojemu. Czasem nie ma mnie na Weibo przez dziesięć dni, czasem prawie miesiąc, a mój staff tylko mnie poucza, że nie mogę tak robić, jakbym się nagle rozpuścił. Ale moi fani wiedzą, że gdy będę miał coś do powiedzenia, to wejdę i zapostuję. Chcą, żebym żył po swojemu.

Jedyna zmiana jaką zauważył? Starzeję się! Powtórzył to kilka razy, oczywiście w formie żartu. Już jako dzieciak nie przejmował się upływającym czasem. Teraz, kiedy tyle rzeczy jest dla niego osiągalnych, nie stał się chciwym, zachłannym człowiekiem. Głęboko wierzy również, że asertywność jest bardzo istotna w życiu. Mam swoje granice i nie będę robił niczego, co poza nie wykracza. Nagle zaczął także doceniać czas. Nikt nie wie, co przyniesie jutro. Dlatego lepiej cieszyć się teraźniejszością niż za bardzo skupiać na przyszłości. Mimo wszystko mam nadzieję, ze dobrze wykorzystam dany mi czas i nie będę niczego żałować. 


trans: wuyifankris.com
tłumaczenie: Ulf@KrisWuPoland

wtorek, 4 października 2016

[TŁUMACZENIE + SESJA ZDJĘCIOWA] GQ China październik 2016

KRIS WU: ŻYĆ DLA SIEBIE
W przemyśle od 17. roku życia; debiutował w wieku 22 lat, a jako 24-latek powrócił do Chin, by samem decydować o swojej karierze. Kris Wu stoi przed kolejnymi, wielkimi wyborami swojego życia. Nie wydają się one być już tak odległe i nierealne jak kiedyś.

Kris zawsze powtarza, że jego pierwszy ciężki wybór był wtedy, gdy stał u progu kariery koszykarskiej, a pierwsze poważne potknięcie to moment, w którym wiedział, że nie da rady przejść przez ten próg. Porzucenie kariery sportowca wpłynęło u niego na wybór świata rozrywki jako nowej drogi.

Nie liczy się dla niego jak bardzo jest znany. Liczy się tylko czy jest dobry, w tym co robi czy też nie. "W tym świecie bierna postawa jest niewskazana" mówi, "Ludzie powinni żyć sami dla siebie."
Niedawno Kris Wu zrobił sobie dłuższe wakacje. Wraz ze swoim najlepszym przyjacielem spoza świata rozrywki, Kevinem, wyrwał się do Los Angeles na 15 dni. Zauważył, że w mieście zaszła wielka zmiana. Prawie wszyscy przechodnie szli przed siebie z pochylonymi głowami utkwionymi w telefonach komórkowych oddając się mobilnej rozgrywce.

Pojechał na plażę planując zabawić się w lunaparku ze świetnymi kolejkami górskimi i karuzelami. Kiedy tylko zaparkował samochód, grupa ludzi przebiegła do niego z plaży. Rozejrzał się przekonany, że przybył jakiś celebryta, ale okazało się, że to tylko gracze Pokemon Go łapiący rzadkiego stworka. Niewiele osób podnosiło głowy znad smartfonów, ale gdy przechodził, kilkoro ludzi patrzyło za nim i pytało znajomych "Czy to był Justin Bieber?"

Mimo wszystko Kris wspomina wycieczkę jako satysfakcjonującą i relaksującą. Dzięki ludziom zatopionym w grze być może uniknął "problemu sławnych ludzi", czyli bycia rozpoznanym. Popularny w Chinach, tęsknił za takimi dniami, gdy mógł spacerować po mieście nie przyciągając cudzych spojrzeń. W przyszłości ma nadzieję na więcej takich momentów.

"Życie bez wolności jest przerażające"
Po zakończeniu sesji zdjęciowej dla GQ, Kris Wu od razu wskoczył w swój wygodny, przydługi T-shirt i rozłożył się na tylnym siedzeniu samochodu opierając nogi o przednie siedzenie, żeby było mu jak najwygodniej. Odsłonił obojczyki rozmasowując je palcami i zwrócił się do dziennikarza: "Możemy zaczynać".

Kris powtarza, że jego osobowość "nie potrafi istnieć bez wolności". Nieważne jak bardzo denerwuje się podczas pracy, zawsze ma przy sobie odtwarzacz z muzyką, żeby się zrelaksować. Lata życia za granicą zmusiły go do porzucenia hip hopu. Jednak gdy tylko włącza przycisk odtwarzania, a muzyka zaczyna płynąć ze słuchawek, kompletnie się rozluźnia; zmienia się cała jego postawa.
Przejmowanie inicjatywy było tym, co pomogło mu zacząć nowe życie po powrocie do Chin dwa lata temu. "Zagrasz dobrze tylko, jeśli będziesz traktował członków ekipy filmowej jak rodzinę" powiedział mu jeden z reżyserów, a słowa te od razu stały się mottem Krisa. Tak samo jest z wywiadami. Kris zachowuje się jakby przyjmował gościa we własnym, słonecznym salonie i jako gospodarz robi wszystko, żeby ten czuł się dobrze. 

Od 2014 roku pojawił się w ośmiu filmach. Tak jak u innych topowych aktorów, każda minuta się dla niego liczy. Wykorzystuje swój czas efektywnie, płynnie przechodząc z jednej pracy do drugiej. Zaraz przed sesją dla GQ znajdował się w Szanghaju na evencie poświęconym napojom alkoholowym, potem miał sesję do innego magazynu, a jeszcze w środku nocy gnał na przymiarkę kostiumów do kolejnej produkcji. Miał do założenia 20 różnych zestawów ubrań i właściwie nie spał całą noc. Kolejny dzień natomiast przyniósł mu całą masę zdjęć do różnych gazet. Przed kamerami jest ożywiony, ale w samochodzie pozwala sobie na to, by zmęczenie pojawiło się na jego twarzy. Poza tym zachowuje się profesjonalnie i odpowiada na pytania zwyczajnym tonem głosu. 

"Jak to jest być zajętym?" zastanawia się chwilę nad odpowiedzią. "Odrętwiały, czuję się jakbym odrętwiał w czasie. Pracuję tak dużo, że nie mam wielu przyjaciół. Jestem coraz bardziej zdystansowany od prawdziwego życia, od realnego świata."

Zaraz po powrocie do Chin został ciepło przyjęty i grupa jego zawodowych znajomych powiększyła się. Wszyscy nagle chcieli się z nim spotkać, ale w ich życiach było tyle zajęć, ze umówienie się na pogawędkę rozciągało się nieraz niemal do roku czasu. W świecie rozrywki słowa "Do zobaczenia" mogą znaczyć, że nie zobaczą się już nigdy, że ich drogi nie zetną się nigdy potem, nawet nie miną się ze sobą na lotnisku. 

"To nie tak, że chciałbym stale się bawić i spędzać z kimś czas. L lata, kiedy potrzebowałem tego najbardziej już dawno minęły." Kris Wu Wspomina  ten sposób lata, które spędził jako trainee w jednej z koreańskich agencji. Był wtedy samotny nie przez brak ludzi, ale przez brak czasu na spędzanie go z nimi, gdyż zajmowały go nieustanne zajęcia i ćwiczenia. 

"Dzisiejszy" Kris ma radę dla wszystkich, którym się spieszy. "Zatrzymajcie się na chwilę i zobaczcie, czy nadszedł już Wasz czas."

Ale kto w tym pędzącym szybko świecie ma choć chwilę na zastanowienie się?
"Ktokolwiek czuje się gotowy; ktokolwiek jest pierwszy, by powiedzieć "Nie zrobię tego znów, ale przerwę na chwilę, zastanowię się, pomyślę, chcę korzystać z życia, chce mieć czas" wie, jak trudno jest to powiedzieć, powstrzymać siebie, Jest ciężko, naprawdę ciężko. Gdyby to było takie proste, każdy by się zatrzymywał. Ale konkurencja gdziekolwiek, nie tylko w przemyśle rozrywkowym jest tak silna, że zaraz przyjdą kolejni, niezatrzymani i zajmą twoje miejsce."
Kris przyznaje, że początkowo bardzo się tego bał. 
" To jest prawda, nikt nie wie co przyniesie kolejny dzień, więc każdy żyje dniem dzisiejszym, robi wszystko dzisiaj, nie zastanawiając się nad przyszłością."

W czasie przeprowadzania wywiadu na ekranach kin króluje film "Sweet Sixteen" z Krisem w jednej z głównych ról. Planował obejrzeć w sekrecie ten film, ale w końcu się poddał - z jego wzrostem, nawet w ciemnej sali przyciąga się uwagę. 

"Wolność to jedna z podstawowych ludzkich potrzeb; jej brak jest przerażający". Z perspektywy wolności Kris czuje, że w jego życiu nie ma niczego do zazdroszczenia. Mimo to przyznaje, że dla człowieka w branży jest to oczywiste, tak jak wzloty i upadki są oczywiste dla każdej osoby. "Wybrałem tę drogę, wiec wziąłem na siebie odpowiedzialność za to, co się na niej dzieje. Jednak ludzie czasami robią coś bez pomyślunku sądząc, że jeśli wejdą na jedną z dróg, mogą bez bólu zawrócić i podjąć inną wędrówkę. Ale tak nie jest. Nie ma niczego bez bólu. Dlatego może warto się zatrzymać i zastanowić?"

"Najbardziej na świecie przeraża mnie to, że w przyszłości moje życie zostanie pożarte przez pracę, a ja będę tylko wegetował w tym wszystkim, nie widząc w niczym sensu. Dlatego staram się robić wszystko to, co sprawiało mi radość na początku drogi. Koszykówka, spotkania z przyjaciółmi, podróżowanie." 

Samochód mknie autostradą niespiesznie, Kris mocniej opiera się na siedzeniu. 

"Tylko jeśli moja praca daje pożądane efekty, mam prawo głosu"
Sesja zdjęciowa dla GQ została przeprowadzona na sali gimnastycznej uniwersytetu w Szanghaju; boisko do koszykówki, 21 piłek i 46 uczniów z klas trzecich i czwartych pobliskiej szkoły. 

Dzieciaki wiedziały dobrze kim jest Kris, co trochę skomplikowało pracę - krzyczały podniecone na jego widok prosząc go kilkanaście razy, by wrzucił dla nich piłkę do kosza, po czym go "obskoczyły" czepiając się fragmentów jego ubrań lub po prostu do niego tuląc. Kris uśmiechał się promiennie, trochę rodzicielsko, a w czasie przerwy założył wygodne buty i rozegrał krótki mecz z kilkoma chłopcami. 

Widział w tych chłopaczkach młodszego siebie - jedenastoletniego Krisa z Kantonu mieszkającego w Kanadzie. To wtedy właśnie zaczęła się jego przygoda z koszykówką, pierwsze marzenie, w którym nie przeszkadzał mu brak techniki ani treningu, a nawet fakt, że niewyćwiczone ręce miały trudności z dorzuceniem piłki do kosza. 

Do dzisiaj jest dumny z siebie i osiągnięć na boisku, które pojawiły się, gdy zaczął trenować. "Jeśli dzisiejszy dzień sprawi, że choć jedno z tych dzieci polubi kosza, to to będzie dla mnie ogromnie wiele znaczyło."

Jakim typem osoby jest Kris Wu? Ludzie, którzy z nim pracowali nazywają go zawsze profesjonalistą. 

Jakim aktorem jest Kris Wu? Na odpowiedź na to pytanie trzeba jeszcze trochę poczekać.

"Kiedy ktoś mnie prosi, żebym ocenił swoje aktorstwo wiem, że to straszliwie trudne zadanie. Zawsze sobie powtarzam, że aktorstwo szlifuje się z czasem. Jeszcze za wcześnie, by siebie oceniać. Wciąż mam przed sobą długą drogę zanim stanę się dobrym aktorem" mówi.

"Czymkolwiek się nie zajmujesz, musisz wciąż nad sobą pracować. Nikt nie da ci potwierdzenia, że właśnie teraz jesteś najlepszym z możliwych. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zawsze daję z siebie jak najwięcej jestem w stanie. Zawsze będę wykonywał swoją pracę najlepiej jak w danym momencie umiem. Tutaj możecie mi wierzyć, tutaj nigdy się nie zmienię. Jeśli coś robisz tak po prostu, na "odwal się", to cała twoja praca jest bez sensu. Tylko jeśli moja praca daje pożądane efekty, mam prawo głosu."

"Akceptuję w pełni to, że raz mi się powiedzie, a raz nie." Jako aktor Kris zdaje sobie sprawę, ze każdy film niesie ze sobą zarówno pozytywne jak i negatywne głosy. "Społeczeństwo jest surowe, trzeba być jak najlepszym. Jeśli nie jesteś w stanie piąć się ku temu, będziesz spadać w dół."

W czasie wywiadu Kris dzieli się z dziennikarzem wszystkimi przemyśleniami i obawami. Jest aktorem bez odpowiedniej szkoły, jego gra skupia się na tym co czuje, nie na doświadczeniu.

Pamięta, że scena kończąca "Sweet Sixteen" była dla niego bardzo znacząca. Zaraz po przeczytaniu skryptu nie spał całą noc, po prostu siedział zamyślony próbując poczuć tę scenę. "Dzięki temu, gdy na planie reżyser zawołał "Akcja!", nie byłem już Krisem, tylko błyskawicznie stałem się Xiamu."
Jeśli chodzi o muzykę, Kris Wu ma już gotową odzywkę dla wszystkim, którzy pracując z nim chcieliby coś zmieniać. "Wybacz mi, ale to moja muzyka, więc musi być według mojego planu." Jest uparty również jeśli chodzi o modę dobierając do siebie pozornie niepasujące części garderoby, które razem wyglądają zaskakująco dobrze. Tylko w świecie filmu jest gotowy się jak najwięcej uczyć i polegać na innych. 

Kris nigdy nie spiera się z reżyserami, bo każdy film to wizja właśnie reżysera. "Czasem widownia ma jakieś zarzuty dla reżysera, inaczej widzą daną postać. Ale ja jako aktor wiem, że dałem reżyserowi to, czego własnie on chciał. To jest w tym najważniejsze. 

Jego własne lęki i brak doświadczenia sprawiły, że stał się kimś, kto szybko wchodzi w daną rolę i równie prędko z niej wychodzi. "Każda rola jest inna wiec czułem, że nie mogę na dłużej zagnieździć w sobie jednej z postaci, w którą się wcielam. Zawsze mam świadomość, że to nie jestem ja, ze to inna osoba. Mam silne poczucie własnej tożsamości, co bardzo pomogło mi odróżnić Krisa Wu od filmowych postaci,"

I tak stał się niezależnym Xiamu w "Sweet Sixteen", pogodnym Cheng Zengiem z "Never Gone", starszym Tang Senem z "Podróży na Zachód 2" czy DJ'em z "xXx3", który jest w stanie używać wielu różnych rodzai broni. Oni wszyscy są nim, ale on nie jest nimi. Dokładnie czytał wszystkie oferowane mu skrypty i jeśli któraś z ról zbytnio przypominała mu poprzednią, zwykle ją odrzucał, ale czuł, że nie robi tego dlatego, iż chce, żeby każda rola była niepowtarzalna. "Potrzebuję różnorodności, sprawdzenia siebie na wielu różnych polach."

"Utrata popularności to coś normalnego"
Wywiady i sesje zakończyły się późną nocą. Kierowca zjechał z autostrady kierując się wreszcie na Szanghaj. Kris przymyka oczy słaniając je przed neonowymi światłami dostającymi się do wnętrza samochodu przez okna. Nagle się odzywa.
"Proszę pytać o co pan chce odpowiem na wszystko."
"Na wszystko?"
"Tak, na wszystko"
"Co sądzisz o fanach, którzy cię zostawiają?"
"Mamy nie tylko erę fast foodu, ale cały świat działa bardzo "fast". To powszechne, że dziś lubi się jedną osobę, a jutro inną. Zwłaszcza, jeśli ta osoba żyje z dala od ciebie i nie rozmawiacie ze sobą, ma się wtedy sporo kontroli nad sytuacją. Zawsze będą fani, którzy odejdą i zawsze będą zwykli ludzie, którzy staną się fanami. Ludzie się zmieniają i czasami starzy ulubieńcy nie pasują już do ich nowych osobowości."
"Boisz się, że któregoś dnia przestaniesz być popularny?"
"Dlaczego miałbym się bać?"
W swoim życiu doświadczył już spadku po tym, jak zaprzestał gry w koszykówkę. "Zawsze kiedy coś się traci, pozostają jakieś emocje: "Miałem to, jak mogłem to stracić" lub "Już koniec z tym, ale to chyba naturalne..." Człowiek czuje wtedy, że coś się po prostu kończy." 

Koszykówka byłą tym, co w młodzieńczym życiu Krisa przyniosło mu wiele uznania. Zaczął jako jedenastolatek i po całym dniu trenowania był czas, że zasypiał z piłką w objęciach. Nie wyobrażał sobie uprawiania innego sportu, oddał się koszykówce całym sercem i marzył o zostaniu zawodowcem. 

"Czasy się zmieniły" tak zawsze podsumowuje ten fakt Kris Wu. Jeszcze w pokoleniu jego matki, ludzkie potrzeby były bardziej powierzchowne. Idolem nastolatek był wtedy Andy Lau, a fani kupowali bilety na jego koncert tylko wtedy, jeśli ten odbywał się w ich mieście, jakby niewłaściwym było wsiąść do pociągu i pojechać gdzieś dalej. 

W czasach dzieciństwa Krisa komputery i telefony komórkowe dopiero stawały się powszechne. Jedyną rozrywką dzieciaków oprócz telewizji były salony gier albo zabawy na podwórku. Nikt z jego dziecięcych przyjaciół nie był zainteresowany światem gwiazd, a i on sam nie miał wtedy idola. Jego życie skupiało się na koszykówce. 

A potem nadeszły lata dwutysięczne, komfort życia przeciętnej rodziny poprawił się znacząco. Prawie każdy miał komórkę lub iPada. Z postępem technologicznym nadszedł internet, wygodna komunikacja i odległość między fanem a idolem uległa zmniejszeniu. Kris wie, że wiele temu zawdzięcza. "Dzięki temu fani mogą aktywnie wspierać idoli nawet z najodleglejszego zakątka świata."

Kris Wu wkroczył do branży, kiedy ten nowy system już działa, ale to nie znaczy, że czuje się on współczesnym "idolem". Prawdę mówiąc, jest jego przeciwieństwem. 

"Już nie jestem "świeżym mięskiem". Nie jestem też dzieciakiem. Przyjdzie dzień, w którym ludziom przestanie się podobać kim jestem. Utrata popularności to coś normalnego. To duża strata, ale naturalna. Więc jeśli nadejdzie dzień, w którym nikt mnie nie będzie pamiętał skłamię wtedy nie mówiąc, że nie myślę o dniach, w których byłem na okładach gazet. Ale co wtedy? Będę znów maszerować pod górę dla kolejnych pięciu minut na szczycie? Jeśli tak miałoby to wyglądać, to wolę nie schodzić z boiska do koszykówki."
Według Krisa ludzie robią różne rzeczy w różnym wieku. Dla przykładu, jako młodzi ludzie szaleją, mają swoich idoli. Kiedy on był dzieckiem szalał za Kobe Bryantem do tego stopnia, że bardzo chciał zobaczyć jego mecz na żywo. Marzył o tym, żeby Kobe podpisał mu piłkę. Śnił, że pewnego dnia będzie taki jak Kobe. Jednakże w pewnym momencie zaczął zdawać sobie sprawę, ze te marzenia mogą się zmienić, kiedy dorośnie.

"Za 10 lat będę 36-latkiem. Moi fani również będą 10 lat starsi, być może w związkach małżeńskich, być może będą mieć już dzieci. Czy wtedy będą jeszcze robić to, co robią teraz? Większość z nich na pewno nie. Ale będą żyć dla siebie. Więc nawet jeśli pewnego dnia ja nie będę popularny, ale będę wciąż żył, to będę żył dla siebie."

trans: wuyifankris
tłumaczenie: Ulf@KrisWuPoland