*
Było jakieś wpół do siódmej, gdy wszedłem na halę sportową w Szanghaju i zdałem sobie wtedy sprawę, że się spóźniłem. Główne światła były pogaszone, otaczały mnie natomiast setki tysięcy światełek wydobywających się z telefonów. Wszystkiego Najlepszego wykrzyknęło morze różnorodnych głosów, które przetoczyły się po pomieszczeniu niczym fala zostawiając w powietrzu uczucie ekscytacji. Znalazłem się na imprezie z okazji 26tych urodzin Krisa Wu i choć ten nie pojawił się jeszcze na scenie, atmosfera była gorąca naelektryzowana niczym balonik, gotów pęknąć w każdej chwili głośnym wrzaskiem. Kiedy wreszcie jubilat w srebrnej kurtce przybył na scenę, zanim zdołał wypowiedzieć choć słowo, krzyki rozlały się po hali niczym lawa wydobywająca się z wulkanu.Kilka dni temu, gdy spotkałem go w studiu fotograficznym, zauważyłem pare rzeczy, które go cechowały: słuchawka bluetooth, która wiecznie mu towarzyszy, srebrne włosy z niebiesko-różowymi refleksami i ta skórzana czarna oprawka na telefon, która wygląda jak wymarzony portfelik na karty kredytowe dla starszych biznesmenów. Chodzą plotki, iż fani próbowali mu wepchnąć w ramach prezentu "bardziej modne" case'y, ale żadnego z nich nie założył. Jego wcześniejszy case był identyczny, a gdy się zużył, Kris kupił sobie dokładnie taki sam. Jego zdanie? Jest praktyczny.
Od czasu do czasu porusza zmysłowo brwiami, a wstępując między ludzi, rzuca im baczne spojrzenia. Takiego wzroku nie spotkamy wszędzie; jest grzeczny, ale zdystansowany. Kris lubi krótkie rozmowy; celne i na temat, bardzo rzadko zbacza z głównego tematu rozmowy. Jest przyzwyczajony do przejmowania inicjatywy jeśli chodzi o podejmowanie decyzji. Skorpiony to urodzeni liderzy, sam taki jestem. Mimo wszystko jego otwarta strona często ustępuje nieśmiałości. Posiada w sobie niesamowicie sprzeczne cechy i jest ich świadom. Wiele osób uważa, ze jestem oschłą osobą, ale przecież mam ciepłe wnętrze. Każdy czasem potrzebuje drugiej szansy na lepsze zaprezentowanie się.
Po sesji zdjęciowej, towarzyszyłem mu w drodze do kolejnego miejsca pracy: studia dubbingującego film. Przewidywano, że koniec pracy nastąpi o drugiej nad ranem. Kris przebrał się w samochodzie w bluzę z kapturem i luźne spodnie opierając się wygodnie na siedzeniu i wsłuchując w muzykę. Pewien pracownik staffu miał problem z korzystaniem z aplikacji AirDrop, więc Kris sięgnął po jego telefon i szybko mu to objaśnił. Kiedy jego długie palce przesuwały się po ekranie telefonu, nie mogłem się oprzeć myśli, ze jest naprawdę uroczym 26latkiem.
Muzyka jest dla Krisa Wu niczym włącznik ładujący jego ciało pozytywną energią. Gdy wspomniałem o tym, że na koncie na Weibo ma napisane, iż jest muzykiem, Kris zrobił tą przesadnie zadowoloną minę niczym postać w mandze i wesoło odparł: Wreszcie możemy cokolwiek powiedzieć o mojej muzyce, co nie?
Wręcz palił się do opowiedzenia czegoś o swoim najnowszym utworze, July. Od czasu mojego debiutu, to moje muzyczne dzieło, z którego jestem najbardziej dumny. Po raz pierwszy oddałem jakiemuś utworowi całego siebie i byłem obecny przy każdym etapie powstawania piosenki. Kris włożył w tę piosenkę masę czasu i gorąco w nią wierzy. To nie tak, że nie przykładałem się do żadnej innej w przeszłości, ale jeśli obowiązuje cię limit czasu, jaki możesz wykorzystać na tworzenie czegoś, to to z pewnością się odbije na twej pracy, na jej efekcie. Moje filmy były dobre, wydane w zeszłym roku "Bad Girl" również, ale teraz...teraz wszystko się dopiero zaczyna.
Kris spędził trzy miesiące w USA komponując, nagrywając, miksując i dopieszczając swój utwór. Jako producent, był przy piosence od początku do samego końca. Gdy teraz mówi o July, brzmi niezwykle dumnie. Wszyscy ludzie, z którymi tam pracowałem byli niesamowitymi muzykami. Jeden z nich ma nawet na koncie dwie nagrody Grammy! Przez ten okres czasu, Kris codziennie pojawiał się w studio, pracując nad utworem średnio od drugiej po południu do dziesiątej w nocy. Zapytałem go, dlaczego taka pora, czy jego głos brzmi najlepiej popołudniami? Nie jestem pewien co do brzmienia mego głosu, ale prawdą jest, że w tych godzinach czuję się najlepiej. Wielu piosenkarzy nagrywa nocami lub bladym świtem. Ja bym tak nie mógł. Zwłaszcza rano, nie jestem rannym ptaszkiem. O takiej porze wylewa się ze mnie frustracja.
Jedna piosenka, trzy miesiące - patrząc na to, że inne jego prace były rozpisane co do godziny, tak długi czas na tworzenie wydaje się być luksusem. Kiedy jest się artystą, każda minuta ma swoją nieocenioną wartość. W trzy miesiące może powstać film. Właściwie, wszystko zależy od ludzi tworzących dany projekt. Czy jest sens kręcenia? Czy ktoś to kupi? Porządny film powinien powstawać dłużej, ale tak długo, jak istnieją ludzie gotowi takiego czegoś spróbować, dlaczego tego nie zrobić? Kris wie, że w tym wszystkim tak naprawdę chodzi o odwagę. Ostatecznie, nic nie ma większego znaczenia niż fakt, jak bardzo chce się coś zrobić.
*
Zaraz potem Kris zaczyna szczegółowo objaśniać mi różne nurty i całą historię hip-hopowej muzyki. Kocham ją najbardziej na świecie, jak nic innego. Jak rozumie swoją miłość do tego gatunku? To jest trochę tak, jakbym po zakochaniu się, nie mógł się już wyzwolić. Nie byłoby też specjalnie możliwe wykonywanie innych rodzajów muzyki, na przykład byłoby mi bardzo trudno przerzucić się na rock. Już w młodości Kris lubił nosić spodnie z obniżonym kroczem i luźne koszulki. Uznał również wtedy, że odrobina satyryczności przyda mu się w życiu. Od wnętrza po wygląd zewnętrzny -wszystko w nim przesiąknęło hip-hopem. Ludzie wokół mnie bezustannie gadali o hip-hopie, słuchali go, oglądali klipy. Utożsamiam się tam z każdym dźwiękiem, z każdym bitem. Jakbym miał je wyryte w sercu.Dlaczego zdecydował się tworzyć w Ameryce? Jakość wykonania muzyki, zależy od środowiska, w której ona powstaje. Popowe ballady mogą z powodzeniem powstawać w Chinach, ale wciąż nie ma tu zbyt wielkiej wiedzy o hip-hopie czy muzyce elektronicznej. Z takim zapleczem, Kris ma nadzieję wypaść na scenie muzycznej jak najlepiej. Nie chodzi tylko o wiedzę, w Ameryce więcej osób ma pojęcie o tworzeniu hip-hopu, ma doświadczenie w tworzeniu jej. Oczywiście wciąż najbardziej krytyczny jest wobec samego siebie. Tworząc. wciąż pytałem ludzi, która z powstających wersji brzmi lepiej, a oni nie słyszeli żadnej różnicy między nimi. Ale ja wciąż byłem niezadowolony i często pracowałem do piątej nad ranem.
Kris wciąż powtarza, że "July" przedstawia nowy wymiar hip-hopu, który jeszcze nie był słyszany (a on bardzo chciał go stworzyć) oraz pozwala każdemu posłuchać hip-hopu w najczystszej formie. Oprócz radości z nowego utworu, jego autor czuje również ogromną odpowiedzialność. Nowa piosenka została wydana jedynie cyfrowo, za "niezwykle żenujące" uważa natomiast ewentualne wydanie jej jako fizyczny singiel. Moim celem zawsze będzie dzielenie się radością, muzyką, sztuką. Pieniądze nie są priorytetem. Na pytanie, jak szeroki zakres afirmacji go interesuje odpowiada, że nie jest to przez niego nadrzędnie pożądane. Ja po prostu chcę robić to, co robię, chcę tworzyć i rozprzestrzeniać muzykę, która mnie satysfakcjonuje i cieszy.
Tego dnia, po prawie godzinie jazdy, wciąż tkwiliśmy w pekińskim korku, poruszając się do przodu w ślimaczym tempie. Obserwując morze czerwonych świateł hamulców przed nami, Kris od czasu do czasu zamykał oczy na dłuższą chwilę, starając się odpocząć. Nie jestem w stanie spać ani się zrelaksować w samochodzie. Martwił się trochę, że zmęczenie nie pozwoli mu skupić się na kolejnym obowiązku. Odpoczywam, kiedy skończę robić wszystko, co miałem zaplanowane. Inaczej mam poczucie ciężaru na sercu i nie potrafię się wyciszyć.
Od powrotu do Chin przed dwoma laty, Kris Wu wystąpił dotąd w ośmiu filmach pracując z Lucem Bessonem, Stephenem Chow, Tsui Hark, Fengiem Xiaogangiem i innymi znanymi osobistościami. Pojawił się na okładkach niemal wszystkich najważniejszych czasopism, a także został twarzą produktów marki Burberry czy Bvlgari. Jego najnowsza piosenka osiągnęła milion wyświetleń w 14 godzin od wydania. Kris schwycił niemal każdą z opcji, które posiadał i wykorzystał je. Lubię to, co robię. Jestem szczęśliwy, pracuję ciężko i nie zamartwiam się. Przyznaje, że czasami zachowuje się jak pracoholik. Najważniejsza jest pasja. Tak długo, jak mnie prowadzi, zrobię wszystko. Nie ma takiego problemu, z którym sobie nie poradzę. Najgorszym, co może się przydarzyć człowiekowi pod tym względem, jest zupełne wypalenie się.
Być może te słowa brzmią jak "typowe mądrości młodego idola", ale wyraz twarzy Krisa powie każdemu słuchającemu go w tej chwili, ze wychodzą one z głębi jego serca i są jego pewniakiem na ścieżce kariery. Kiedy pracuje, zapomina o zimnie, głodzie i zmęczeniu. Poświęca swój wolny czas swojej pracy i nawet jeśli zdarzało mu się wpaść w kłopoty zawsze uważał, że nie działo się tak bez powodu. To sprawiedliwe: raz przegrywasz, raz wygrywasz. W okresie dojrzewania jako artysta uświadomił sobie również ważną rzecz - tak długo, jak ktoś wykonuje pracę, którą kocha i wkłada wszystkie wysiłki w wykończenie jej, sam proces, sama podróż do celu jest ciekawsza niż ten sam w sobie.
*
Niedawno ukazał się film Podróż na Zachód 2: Na Podbój Demonów, gdzie Kris wcielił się w postać Tang Sena. Kiedy zobaczył tam samego siebie stwierdził, że początkowo było to dla niego absolutnie nie do pomyślenia. Stephen Chow i Tsui Hark wyciągnęli ze mnie tę część mnie, o której istnieniu sam nie miałem pojęcia i powiem tylko tyle, że miałem wielkie szczęście mogąc ich poznać. A ich pierwsze spotkanie nie było łatwe: na dzień dobry pan Chow poprosił Krisa, żeby ten wcielił się w rolę osoby chorującej na Parkinsona. Nawet nie wiedziałem, że potrafię coś takiego oddać. Potem spotkał drugiego z reżyserów i obaj panowie wpadli na pomysł, żeby ogolić mu głowę. Nie mieli pojęcia, jak powinna wyglądać moja postać. Trochę mnie to wtedy przerażało.Dla Krisa ogolenie głowy nie było trudnym wyborem, od najmłodszych lat kocha zmieniać fryzury. Ale nigdy nie miał nawet jeżyka, dlatego martwił się, jak będzie wyglądać z łysiną. Kiedy świeżo po zgoleniu spojrzał w lustro stwierdził, że wygląda inaczej i dziwniej. Ale wciąż przystojnie! Potrzebował trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do swojej łysej głowy. Codziennie gdy się budziłem, pierwszą rzeczą jaką robiłem, było przygładzanie włosów. A potem ciągle myślałem: oh, gdzie są moje włosy? Natomiast zanim zasnąłem, cały czas było mi zimno w głowę. W końcu zacząłem zakładać czapkę do snu. Te miesiące pozwoliły mu docenić włosy nie tylko jako ozdobę człowieka, ale również jako bardzo przydatny podtrzymywacz ciepła. Ludzie naprawdę powinni być wdzięczni niebiosom za włosy.
Kiedy wreszcie się przyzwyczaił, zaczął czuć się jak mnich i nawet zainteresował się medytacją. Chciałem wejść w rolę najlepiej jak tylko mogłem. Zawsze tak robię. Dla przykładu, w czasie nagrywania "Mr Six" starałem się być oschły, a z innymi rozmawiałem używając pekińskiego dialektu. Kręcenie filmu przypadło na najzimniejszy pekiński okres. Ekipa zostawała na planie do późnych godzin nocnych, gdy temperatura spadała poniżej dziesięciu stopni na minusie, a poranki spędzała na montażu, otoczona kablami z rozmaitych urządzeń. Kris przyznał, że tamten okres czasu był niezwykle intensywny, ale nawet wtedy odczuwał przede wszystkim podekscytowanie. Niektóry na planie martwili się o reżysera Chow, ale ja nie. Odczuwałem to inaczej. Stephen Chow jest w swej specyficzności genialny.
Kris przerywa na chwilę, aby znaleźć słowa, które określą, Stephen Chow tak różni się od reszty. On może pomóc ci nadrobić stratę 2%. Czym jest "2%"? W sztuce jest to twoje niewielkie niedociągnięcie. Jeśli czujesz, że to, co zrobiłeś nie jest złe, pokaż to komuś doświadczonemu. Być może brakuje tam tych 2%. Ludzie jak Stephen Chow czy Feng Xiaogang potrafią wykorzystywać swój potencjał na maksa i nie zostawiać niedociągnięć.
Kris jednak wie, że ważniejsza od dopracowania tych "2%" jest wiara w siebie i akceptacja swoich wad. Inaczej od razu zacznie się myśleć: dlaczego wtedy i wtedy nie poszło mi lepiej? A to nie pomoże. Kiedy kręciłem mój pierwszy film, pani reżyser Xu Jinglei powiedziała mi, że filmy są rodzajem sztuki nieidealnej i nie ma sensu żałować niedociągnięć. Przy kolejnych filmach, Kris już nie ogląda powtórek swoich scen. To nie ma nic wspólnego z pewnością siebie czy jej brakiem. Po prostu nie chcę, żeby to rzutowało na moich przyszłych posunięciach.
Tak samo jest z muzyką. Uwielbia uczucie występowania przed fanami. Pojawia się trema, ale mieszanka ekscytacji i strachu sprawia mu przyjemność. Przyzwyczaił się już, że przed wejściem na scenę jestem podenerwowany. Zawsze będę się niepokoił, że coś pójdzie nie tak, że popełnię błąd, ale zaraz po tym, jak wejdę na scenę, zapominam o troskach. Nigdy też nie pisałem sobie wcześniej żadnych przemów do fanów. Kiedy jestem na scenie, cieszę się tym momentem i idę na żywioł. W tym roku zadebiutował również na wybiegu jako model marki Burberry w Londynie. Zanim pokaz się zaczął, Kris się modlił. Miałem tylko nadzieję, że gdy wyjdę na wybieg nie będę się miotał ani nie upadnę. W trakcie pokazu był jednak spokojny i opanowany.
*
Kris nie zauważył, żeby zmienił się jakoś specjalnie, odkąd zaczął działać w branży. Zawsze był domatorem, a teraz nie chce mu się wychodzić jeszcze bardziej. Lubię zostawać w domu i oglądać filmy. To trochę tak, jakbym miał całe kino dla siebie. Również gram na konsoli, kiedy się nudzę. No i nawiązuje znajomości w realnym świecie. Kris nigdy tak naprawdę nie czuł się samotny. Jego prawdziwi przyjaciele zawsze przy nim są. Również gdziekolwiek na świecie się nie pojawi, tłumy życzliwych fanów otoczą go na lotniskach. To takie kochane, gdzie się nie udam, czuję się jak w domu. Fani kochają i rozumieją go. Wszystko robię po swojemu. Czasem nie ma mnie na Weibo przez dziesięć dni, czasem prawie miesiąc, a mój staff tylko mnie poucza, że nie mogę tak robić, jakbym się nagle rozpuścił. Ale moi fani wiedzą, że gdy będę miał coś do powiedzenia, to wejdę i zapostuję. Chcą, żebym żył po swojemu.Jedyna zmiana jaką zauważył? Starzeję się! Powtórzył to kilka razy, oczywiście w formie żartu. Już jako dzieciak nie przejmował się upływającym czasem. Teraz, kiedy tyle rzeczy jest dla niego osiągalnych, nie stał się chciwym, zachłannym człowiekiem. Głęboko wierzy również, że asertywność jest bardzo istotna w życiu. Mam swoje granice i nie będę robił niczego, co poza nie wykracza. Nagle zaczął także doceniać czas. Nikt nie wie, co przyniesie jutro. Dlatego lepiej cieszyć się teraźniejszością niż za bardzo skupiać na przyszłości. Mimo wszystko mam nadzieję, ze dobrze wykorzystam dany mi czas i nie będę niczego żałować.
trans: wuyifankris.com
tłumaczenie: Ulf@KrisWuPoland
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz