środa, 6 lutego 2019

[TŁUMACZENIE] Wywiad dla amerykańskiego magazynu "Billboard"

Kris Wu o kolekcji Burberry, współpracy z Pharellem i wprowadzaniu chińskiego hip-hopu do Ameryki
Ta wszechstronnie utalentowana bestia miała bardzo owocny czas w Stanach. W 2017 roku nasz chińsko-kanadyjski artysta zagrał w filmie xXx: Reaktywacja u boku Vin Diesela. Można go również oglądać w Valerianie i Miastu Tysiąca Planet obok takich gwiazd Hollywood jak Ethan Hawke, Cara Delevingne, Clive Oven czy Rihanna. Aktorską karierę Kris z powodzeniem łączy z tworzeniem muzyki, wypuszczając chwytliwe kawałki jak Juice czy Deserve stworzony we współpracy z Travisem Scottem, co zapewnia mu stały napływ fanów w Ameryce. W czasie, kiedy hip-hop w Chinach przeżywa prawdziwy renesans za sprawą takich artystów jak chociażby Higher Brothers, Gai i jego ekipa GO$H Music czy Bohan Phoenix, Wu stara się pójść o krok dalej i wytyczyć nowy szlak wśród muzyków zdobywając popularność zarówno w swej ojczyźnie, jak i w USA.

Kris, w Chinach znany bardziej jako Wu Yifan (吴亦凡), swoją karierę zaczynał jako członek południowokoreańsko-chińskiego boysbandu EXO. Po decyzji o opuszczeniu popularnej grupy, Wu skoncentrował się na solowej ścieżce i  zaczął rozwijać swoją pasję do hip-hopu tworząc eksperymentalne kawałki oparte na futurystycznych dźwiękach, które wywindowały jego brzmienie na całkiem nowy poziom. Jeden z jego singli, B.M. został wykreowany specjalnie na potrzeby reklamy marki Burberry, a jego melodyjne brzmienie dowodzi, że Wu ma po prostu talent w robieniu zamieszania na rynku muzycznym i może zostać uznany za poważnego gracza.
Piosenka B.M. miała za zadanie zareklamować jego własną zimową kolekcję, którą stworzył pracując z tą luksusową brytyjską marką. Składająca się z 19 części, kolekcja doskonale odzwierciedla ulubiony styl 27-latka posiadając na sobie jego własne projekty rysunków oraz wersy B.M. Zamysł kolekcji jest niesamowity i pozwala nowym fanom Krisa lepiej go poznać, co przekłada się na solidny fandom, którego potrzebuje właśnie teraz, w przeddzień swojego amerykańskiego debiutu.

W przeciekawej rozmowie z Billboard, Wu, ubrany w mieszankę Burberry, AMBUSH i AMIRI z dopasowanymi Jordanami 1 OFF-WHITE na stopach, opowiedział o swojej pracy przy projekcie Burberry, o spotkaniu z Pharellem Williamsem i Dr. Dre, o swoich przemyśleniach na temat roli hip-hopu na chińskim rynku muzycznym oraz o wielu innych kwestiach.
Jak to się w ogóle stało, że stworzyłeś kolekcję dla Burberry?
Jestem ambasadorem tej marki od przeszło dwóch lat. Kocham modę i po prostu stwierdziłem, że byłoby świetnie stworzyć coś swojego na tym gruncie. Pogadałem z kim trzeba. Firma była za moim pomysłem. To się po prostu stało. Kiedy powiedzieli, Dobra, zróbmy to, odpowiedziałem Okej, zróbmy.

Jak podsumowałbyś pracę z Christopherem Bailey?
Było świetnie! To niezwykle kreatywny człowiek, bardzo otwarty na nowe pomysły. Burberry to marka z długą historią, w pewnym sensie kultowa. Kiedy ustalaliśmy szczegóły, zapytałem go wprost Jaką piosenkę widziałbyś w reklamie kampanii? Balladę, coś wolnego? A on odparł Zrób to tak, jak sam chciałbyś to zrobić. Stwórz piosenkę idealną pod siebie. A że zajmuję się hip-hopem, powiedziałem po prostu W takim razie prawdopodobnie skończy się na czymś hip-hopowym. A on tylko dorzucił Jasne, zrób tak jak tobie pasuje.

Spodobała mu się twoja piosenka?
Tak, zaraz po skończeniu nagrania wysłałem ją do niego. Dostałem odpowiedź, że jest niesamowita. To taka kreatywna, tak otwarta osobowość. Po prostu świetny koleś.
Czy taka praca z Burberry była twoim marzeniem?
No jasne! Jestem bardzo oblatany w modowych trendach. Tę markę znam bardzo dobrze i często ją noszę. Nawet moja mama ich ubóstwia. Współpraca z taką marką to zdecydowanie spełnienie marzeń. No i ogromna szansa!

Pamiętasz, jaka była pierwsza rzecz od Burberry jaką kupiłeś?
Chyba niebieski płaszcz. To był sporo lat temu. Kiedy zacząłem działać w show-biznesie, na porządnie zainteresowałem się modą. Wcześniej nie było mnie na to po prostu stać. Od razu zainteresowałem się high-fashion. Burberry wciąż pozostaje jednym z moich faworytów.

Pomówmy teraz o twojej muzyce. Jesteś pod tą samą wytwórnią co A$AP Rocky, Travis Scott czy Kanye, ale twoja twórczość jest czymś zupełnie nowym. Czy twój album będzie w języku angielskim?
Tak, prawdopodobnie. Niektóre z piosenek na pewno będą wydane w dwóch wersjach językowych. Myślę o tym, żeby zrozumieli mnie i ludzie w Chinach i osoby stąd.
Masz już obrany kierunek, w którym to pójdzie? Ogólny zamysł brzmienia?
Mam masę pomysłów. Myślę też o tym, co uważam, że naprawdę powinno się na tym albumie znaleźć. Data wydania nadchodzi. Zbieram to powoli do kupy. Myślę, że przyda się jeszcze kilka różnych kawałków. Jeśli chodzi o brzmienie, będzie to utrzymane w rytmach, jakie wybierałem do tej pory. Ludzie oczekują więcej melodyjnego rapu. Myślę, że znajdzie się tam także miejsce dla kilku stricte hip-hopowych numerów. To będzie niezła mieszanka.

Z kim dotychczas pracowałeś nad produkcją?
Bardzo wiele rzeczy do albumu nagrałem już tutaj, w Stanach. Jest kilka osób, z którymi stale współpracuję. Prawdopodobnie to oni znajdą się na krążku. Sporo robię także sam. Miałem również możliwość zobaczyć się z Pharellem, być może on także dorzuci coś na mój krążek.

Kiedy się widzieliście?
To było w Chinach na evencie "Double Eleven Day" (11. listopada).

Występowaliście razem?
Tak.
Po tym występie, Pharell miał coś dla ciebie?
Jeszcze przed nim, w L.A, tworzyliśmy coś wspólnie. Napisałem dosłownie zwrotkę piosenki, a on od razu oddzwonił i zarzucił mnie pomysłami na podkład dla niej.

Jakiego Krisa usłyszymy na albumie? Znajdzie się tam miejsce dla imprezowego Krisa? Czy pozostanie nam raczej filozoficzny Kris?
Chyba obaj się tam znajdą. Ten krążek musi przede wszystkim reprezentować mnie jako muzyka. To mój debiut dlatego mam nadzieję dać ludziom to co sprawi, że dowiedzą się kim jestem i z czym do nich przychodzę.
Co myślisz o hip-hopie na scenie muzycznej w Chinach? Jak się ma w tej chwili? Macie tam niezłą reprezentacje gatunku, chociażby Higher Brothers.
Jest zajebiście. Od ostatniego roku bardzo wiele się zmieniło w tej kwestii. Produkowałem tam program The Rap of China, to jeden z tych znanych talent show. Jego popularność bardzo szybko rosła. Bardzo wielu obiecujących raperów odkryliśmy dzięki temu programowi. Ale racja, są także takie ikony jak Higher Brothers. Teraz jest także mnóstwo zwykłych gości czy grupek, które wynoszą chiński hip-hop na zupełnie nowy poziom. Jest dobrze. Myślę, że czym więcej się takich osób pojawi, tym lepiej będzie.

Kiedy widzisz Chińczyka z dreadami i tatuażami rapującego na scenie, ludzie od razu myślą, że naśladuje on Amerykanów. Jak ty to widzisz? To rzeczywiście naśladowanie czy po prostu typowy wizerunek hip-hopowca?
Nie myślę o tym jak o naśladowaniu, imitowaniu. Myślę, że to ma po prostu związek z kulturą hip-hopu. Tak się zawsze zaczyna, od tego. Nawet ja zaczynałem od tego. Jeśli chcesz robić taką muzykę, w pewnym momencie przestawienie się na wygląd hip-hopowca jest nieunikniony. Uważam, że nie ma w tym nic złego. Świetnie, że tak robią. Świetnie, że dzieciaki starają się rozprzestrzenić ten trend na Chiny i całą Azję. Po prostu robią to dobrze.

Kiedy opowiadasz o swojej miłości do hip-hopu, często  również wymieniasz koszykówkę jako piątą najważniejszą rzecz w swoim życiu. A co jest dalej, za byciem trendsetterem, twórcą, młodym hip-hopowcem i grafitti?
Chyba moda. Ona ma ścisły związek z całą resztą.

Twoja przygoda z hip-hopem zaczęła się od Allena Iversona, tak?
Tak, obserwowałem go latami. Sposób jego bycia, styl ubioru. To mnie bardzo wkręciło i tym samym zacząłem słuchać takiej muzyki.

Niedawno chodziły słuchy, że byłeś w studiu wraz z Dr. Dre. O co chodziło?
Zostałem ambasadorem słuchawek Beats [by Dr. Dre]. Byłem też na przyjęciu Jimmy'ego Iovine'a. On również tam był i tak się poznaliśmy.

Robiliście coś w kierunku muzycznym?
Tak, ale raczej bardzo luźno. To była tylko rozmowa. Nie chciałem zajmować mu wiele czasu. Chyba dobrze się tam bawił. Po prostu się przedstawiłem

Wspominałeś niedawno o zamiarze współpracy z Joey Bada$$ i Desiignerem. Doszła ona do skutku?
Nie, to były plany. Dawne czasy, stare dzieje. Ale Joey jest fajny. Czasami z nim piszę. Nie wiem, czy kiedykolwiek nagramy coś razem, ale to spoko ziom. W sumie nie mam pojęcia, co stanie się w przyszłości.
Słyszeliśmy już B.M. i Deserve. Co chciałbyś, aby ludzie wynieśli z twojej muzyki?
Pozytywne wibracje. To jest coś, co przyda się ludziom w Chinach. To, co staram się tutaj zrobić, jak staram się reprezentować Chiny na międzynarodowym rynku, znaczy bardzo wiele dla Chińczyków. Ale mimo wszystko chcę, żeby ludzie dobrze się bawili przy mojej muzyce. Nieczęsto zdarza się, że hip-hop serwuje ktoś o azjatyckim pochodzeniu. Staram się, żeby wszystko co robię brzmiało bardzo świeżo i inaczej. Chcę mieć własne oryginalne brzmienie. Nie mam ochoty kroczyć ścieżką, którą już ktoś wydeptał.

Jaką radę dałbyś komuś z Chin bądź Amerykanowi o chińskim pochodzeniu, który chciałby cię naśladować?
Szczerze, niech robi dobrą muzykę. Po prostu. Tylko dobra muza sprawi, że to stanie się możliwe. Musisz bardzo w siebie wierzyć i mieć coś fajnego do zaśpiewania, jeśli na poważnie chcesz się przebić i zapełnić lukę na rynku. Ludzie nie wezmą cię na poważnie, jeśli jako Azjata po prostu zmałpujesz czyjś wizerunek. Nie udawaj nikogo, bądź po prostu sobą. Jeśli natomiast wywodzisz się z Azji i masz ze sobą coś swojego, coś nowego i innego, ludzie będą zachwyceni twoją odwagą i zaczną cię szanować.

To tak jak ludzie porównują Higher Brothers do Migos, chociaż w rzeczywistości mają całkiem inny styl. 
Nie mam z tym problemu. To po prostu ludzie tak sobie ich szufladkują. Tak naprawdę są przecież między nimi spore różnice. Są takie rzeczy, których nie da się imitować. To jak jakby nagle ktoś biały uznał, że chce zostać czarnym. Dlatego ja wolę po prostu być sobą. Nie chcę, żeby ludzie widzieli mnie jako czyjąś kopię. Jestem dumny ze swojego azjatyckiego pochodzenia i ze swojej muzyki. Trzeba po prostu być prawdziwym. I kierować się sercem.
___
tłumaczenie: Ulf
billboard.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz