piątek, 20 października 2017

[TŁUMACZENIE] PAPERMAG: Kris Wu to most pomiędzy Wschodem i Zachodem, na który czekaliśmy!

Jest szaleństwo, jest i Kris Wu. Kanadyjczyk chińskiego pochodzenia to model, aktor, piosenkarz, a teraz także raper. Wywodzący się z Pekinu w Chinach, gdzie rzadko się ostatnio pokazuje, bo "nie chce wywoływać scen", urodzony jako Wu Yifan, wychowany w multikulturowym środowisku Kanady w Vancouver, a potem dołączony do popularnego k-popowego boysbandu, który rozpoczął jego karierę na dobre. Tworzy swoją markę zostając twarzą takich wielkich firm jak Burberry i coraz częściej jest nazywany chińskim Justinem Bieberem.

Teraz Wu skupił się na swoim zainteresowaniu hip-hopem - którym zajarał się jeszcze w szkole średniej jako gracz koszykówki (a to było na długo przed Meczem Gwiazd, na którym spotkał się z Drakiem). Taki krok jest całkiem naturalny dla kogoś, kto od zawsze lubił hip-hop. Teraz natomiast chce go wprowadzić na chińskie ulice. Przy współpracy z Travisem Scottem, która podbija listy hitów i z nowym, gigantycznym projektem na horyzoncie, Kris Wu jest większy niż kiedykolwiek. Złapaliśmy Krisa w przelocie, aby porozmawiać o fanach, popularności hip-hopu i największych barierach między Wschodem a Zachodem.

Ok, więc właśnie zdobyłeś pierwsze miejsce na liście iTunes.
To jest nieprawdopodobne, nie spodziewałem się!

Jak doszło do twojej współpracy z Travisem?
To wyszło naturalnie, Travis akurat był w mieście, a już od dawna chodziła nam po głowie współpraca, swoiste pojednanie Wschodu z Zachodem. Travis zainteresował się moim pomysłem właściwie od razu i już niedługo byliśmy w studio, aby porozmawiać i pomyśleć. Spotkaliśmy się i od razu powstało nagranie.

To niesamowite, że mogłeś z nim pracować. Nie zdarza się to często.
Tak, to ważne. Nie chciałbym tworzyć muzyki musząc steki razy błagać o coś w e-mailach. Znaczy, czasami nie ma innego wyjścia, ale o wiele lepiej jest, kiedy to się dzieje w bezpośrednim kontakcie. Jestem mu za to bardzo wdzięczny.

Zaczynałeś w k-popie. Jak to się stało, że skończyłeś w hip-hopie?
To zaczęło się jeszcze w szkole średniej. Od dzieciństwa jarała mnie koszykówka i właściwie zostałem profesjonalnym graczem w Chinach. Jednym z moim idoli z tamtych czasów był Allen Iverson [koszykarz NBA - przyp. tłum.], który jest pasjonatem środowiska hip-hopowego i takiej muzyki. Był też łamaczem stereotypów, jeśli chodzi o ubrania. Nosił luźne ciuchy i charakterystyczną fryzurę (KLIK). Koszykówka była więc dla mnie taką bramą na kulturę hiphopową.

Mam wrażenie, że również Chiny stawiają ostatnio na hip-hop i starają się zrobić z tego swój znak rozpoznawczy. Nagle skądś wyskoczyli Higher Brothers...
Znasz program "Rap of China"? Byłem tam jurorem. To jak "American Idol", ale dla raperów.  Zrobił się naprawdę popularny. Zakończył się miesiąc temu, ale naprawdę otworzył Chińczykom oczy na świat hip-hopu. Wcześniej hip-hop był tam zawsze poza popularnością, zawsze "w podziemiach", a teraz masz wrażenie, że robi się jedno wielkie BUM! na jego punkcie. To wrażenie jest słuszne.

To samo dzieje się z resztą świata, czyż nie? To jak fala zalewająca wszystko!
No pewnie. Mam wrażenie, że hip-hop wreszcie ma swoje pięć minut. Teraz, kiedy jest tyle portali społecznościowych, hip-hop ma szansę być na topie. Nikt nie spodziewał się, że ta muzyka zrobi tyle szumu w Chinach, i proszę, stało się. Nie bez powodu. Oni również chcą wyrażać tym siebie. Każdy chce teraz być tym, który stworzy hip-hopowy kawałek pierwszy.

Musisz się teraz czuć, jakbyś zatoczył koło.
Zawsze miałem nadzieję na to, że ten hiphopowy potencjał drzemiący w Chinach się wreszcie uwolni - moda i to wszystko.Młodzi Chińczycy chcą być kreatywnymi indywidualnościami. A ja chcę być pierwszy we wszystkim, co robię. Chciałem to zrobić dla dzieciaków w Chinach, chciałem im pokazać, że może tak być.

Szykujesz coś?
Tak, pracuję teraz nad albumem. To jest mój kolejny krok. Nie mogłem się początkowo zdecydować, co chcę zrobić - wydać pełen album czy tylko EPkę z kilkoma singlami.

Twoi fani bardzo różnią się kulturowo między sobą?
Chyba nie jestem aż tak popularny na Zachodzie (Wcaale! Kim ty jesteś i dlaczego tłumaczę z Tobą wywiad?! - przyp. tłum.), ale kiedy jestem w Chinach, nie mogę normalnie wyjść z domu. Zamawiam jedzenie na wynos i siedzę w pokoju, bo gdy wyjdę, może być różnie. Nie chcę wywoływać scen. To ciężkie, ale przyzwyczaiłem się do tego. Jestem wdzięczny za całą okazywaną mi miłość.
Jeśli już mówimy o porównaniach słyszałam, ze nieraz określa się ciebie jako "chińskiego Justina Biebera". Jak do tego podchodzisz?
Znaczy się, są fani, którzy śledzą mnie po całych Chinach. W tym sensie to by nawet pasowało. Jeśli chodzi natomiast o muzykę, jesteśmy kompletnie różni. Jeśli już mam być do kogoś podobny, to bardziej wzoruję się na osobach typu Travisa.

Tak, obaj tworzycie melodyjny rap.
Dokładnie. Poza tym dorastałem niedaleko Wschodniego Wybrzeża, w Vancouver, a tam jest tego pełno. Dużo tego, co lubię, co do mnie pasuję. Zawsze muszę się upewnić, czy moja muzyka wpada w ucho.

Na Meczu Gwiazd byłeś w drużynie z Drakiem, prawda? Miał na ciebie spory wpływ?
Drake jest kimś niesamowitym. Bardzo go szanuję. Robi z hip-hopem takie rzeczy, że nawet ludzie, którzy ogólnie nie gustują w tej muzyce, go słuchają. Jest łamaczem barier, dobrym dla każdej publiki.

Chcesz więc być kimś, kto miesza style? Jest to teraz bardzo popularne, żeby jednym kawałkiem dotrzeć do masy osób. Czy wolisz jednak pozostać w tyle tworząc czysty hip-hop?
Szczerze, zależy mi na tym pierwszym. Tego oczekuję, tego staram się dokonać. Chcę przyciągnąć uwagę wszystkich, których mogę. Zawsze się upewnię, że w mojej muzyce będzie coś, co jest obecnie na czasie, żeby wpadła w ucho jak największej liczbie osób.

To słodkie zważywszy na to, że mamy tyle barier pomiędzy Wschodem i Zachodem - chociażby ograniczenia internetu. Myślę, że cały świat czeka na kogoś takiego jak ty, kto zapełni tak poważną lukę.
Staram się, naprawdę. Nie da się posłuchać muzyki na SoundCloud w Chinach. Spotify także nie ma. Moim fanom w Chinach na pewno ciężko mnie słuchać. Nie mogą wejść na popularne serwisy, bo dostęp jest zablokowany albo w ogóle go nie ma.

Dla ciebie jako artysty, to musi być frustrujące.
Jest mi bardzo przykro z tego powodu, ale mam nadzieję, że to niebawem się zmieni.

Chińska publiczność jest również lojalna, prawda?
Bardzo. Wspierają mnie cokolwiek by mnie zrobił. To zwariowane, uwielbiam to.

Byłeś modelem, aktorem, jurorem, więc teraz czas na muzykę?
Tak, stawiam teraz na album. Jak wspomniałaś, robiłem w przeszłości wiele rzeczy, a kiedy jestem czymś zajęty, skupia to całą moją uwagę. Dlatego teraz zajmuje mnie tylko muzyka.


cr: Beatrice Hazlehurst
tłumaczenie: Ulf@KrisWuPoland
papermag.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz